Pod koniec grudnia Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że do sądu skierowany został akt oskarżenia przeciwko Sławomirowi Nowakowi, byłemu ministrowi transportu w rządzie PO-PSL. Nowak pełnił także obowiązki szefa ukraińskiej agencji budowy dróg Ukrawtodor, w tym czasie miał przyjąć ponad 6 milionów złotych łapówek. Byłego ministra oskarżono także o pranie brudnych pieniędzy w kwocie blisko 8 mln zł.
Więcej najnowszych informacji o sprawie Sławomira Nowaka przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak ustalili dziennikarze Radia ZET, w grudniowym akcie oskarżenia widnieją szczegółowe informacje, na co zostały przeznaczone pieniądze z łapówek.
"Jesienią 2017 roku współpracownik Nowaka, Janusz P., kupił w domu aukcyjnym Desa Unicum za ponad 50 tysięcy złotych dwa obrazy: 'Gdańsk' Edwarda Dwurnika i 'Chłopcy' Kiejstuta Bereźnickiego. Nowak poprzez komunikator WhatsApp przekazywał mu pozycje dzieł, które go interesowały i udzielał instrukcji w czasie licytacji" - czytamy na stronie Radia ZET.
Wspomniane obrazy za ponad 50 tys. zł zawisły w domu współpracownika Nowaka, Janusza P., a następnie zostały przepisane w spadku na syna Nowaka. P. inwestował także w nieruchomości. Dla ministra zakupił m.in. mieszkania w Gdańsku za 590 tysięcy i w Warszawie za 880 tysięcy.
Z ustaleń stacji wynika, że Nowak dolary i euro sam miał przewozić przez granicę z Ukrainy. Według śledczych miał "trzymać gotówkę w pudełku po butach oraz w sejfie w mieszkaniu matki".
Prokuratura uważa, że główną rolę w przyjmowaniu łapówek odgrywał Janusz P., który wykonywał polecenia Nowaka. To on zakładał spółki, wpłacał i wypłacał pieniądze. Łapówki miały być przyjmowane w postaci fikcyjnych umów za usługi doradcze.
W połowie ubiegłego roku prokuratura ujawniła część dowodów w sprawie. Na przedmiotach służących do spinania i przechowywania pieniędzy ujawniono materiał genetyczny Nowaka. Były polityk nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
W sierpniu 2021 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że podejrzany pozostanie na wolności i odzyska milion złotych, które wpłacono w ramach poręczenia majątkowego. Decyzja jest ostateczna, prokuraturze nie przysługuje od niej odwołanie.