Na początku stycznia Paweł Kukiz poinformował, że ma gotowy wniosek utworzenia komisji śledczej dot. podsłuchów w latach 2007-2021. "Głównym celem komisji byłoby zbadanie możliwości i dużego prawdopodobieństwa nadużywania podsłuchów przez służby w czasach rządów i PiS, i PO" - przekazał wówczas. Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie widzą jednak potrzeby utworzenia takiej komisji.
W czwartek na antenie Polsat News Kukiz potwierdził, że rozmawiał w tej sprawie z Borysem Budką i Koalicja Obywatelska zadeklarowała, że podpisze się pod wnioskiem. Z uzgodnień tych wynika, że komisja obejmowałaby po osiem lat rządów PO i PiS. - Żeby było po równo. [...] Rozmawiałem z panem przewodniczącym Czarzastym, który był gotowy rozszerzyć ten zakres do czasów rządów SLD, ale uważam, że to już byłoby do rewolucji październikowej, bez przesady - powiedział Kukiz.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Paweł Kukiz został zapytany o to, czy jeśli PiS będzie blokowało powstanie komisji śledczej, to sojusz programowy z Jarosławem Kaczyńskim zostanie zerwany. - No trudno, poświęcę nawet sędziów pokoju. Są pewne rzeczy, pewne granice, których nie przekroczę. Ta komisja powinna powstać, ten wniosek powinien być głosowany, ale to jak Sejm zagłosuje, to już jest inna sprawa - powiedział
- Ja nie stawiam warunków [prezesowi PiS - red.], to zbyt wielkiego formatu polityk. [...] To nie może trwać w nieskończoność. Opozycja poprze mój wniosek, jeśli będę zabiegał o to, żeby wniosek był głosowany w ciągu miesiąca, a nie pół roku - podkreślił. - Jeśli nie, to mnie też mogą się te guziki, ta sytuacja może się odwrócić. Po prostu zależy mi na tym wniosku. Jeśli nie, nie będę głosował razem z PiS - dodał.
Kukiz stwierdził także, że ani PiS, ani PO nie mogą mieć większości w takiej komisji. - Jej przewodniczący musi być gwarantem bezstronności. Powiem nieskromnie, że w polskim Sejmie jestem gwarantem bezstronności. Jeśli otrzymam od tych opcji politycznych taką propozycję, to mogę objąć funkcję przewodniczącego komisji - zaznaczył.
Przypomnijmy, z badań Citizen Lab działającego przy Uniwersytecie w Toronto wynika (co ujawniła agencja Associated Press), że senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był 33 razy inwigilowany przy pomocy systemu Pegasus w 2019 roku. Był wówczas szefem sztabu wyborczego KO. Amnesty International niezależnie potwierdziła te informacje.
Z doniesień medialnych wynika także, że oprogramowania użyto też przeciwko prawnikowi Romanowi Giertychowi, który reprezentował czołowych polityków opozycji oraz Ewie Wrzosek, prokuratorce, która sprzeciwiła się czystkom w polskim wymiarze sprawiedliwości. Wrzosek już w listopadzie alarmowała, że "koncern Apple przekazał jej dowody, że jej telefon był poddany działaniu Pegasusa".
Przez jakiś czas politycy PiS dosyć chaotycznie wypowiadali się na temat korzystania z systemu Pegasus i próbowali wyśmiewać, że chodzi o konsolę do gier z lat 90., która nosiła tę samą nazwę. W końcu Jarosław Kaczyński potwierdził, że Polska ma Pegasusa.
W rozmowie na antenie TV Trwam do afery z Pegasusem odniósł się również Zbigniew Ziobro. - Państwo polskie byłoby całkowicie niepoważne, gdyby tego rodzaju systemów nie miało na swoim wyposażeniu, ponieważ one pozwalają skutecznie pozyskiwać dane, kiedy polskie prawo od lat na to pozwala - podkreślił minister sprawiedliwości (więcej w materiale: Ziobro o aferze z Pegasusem: Burza w szklance wody, pic i fotomontaż, który organizuje opozycja).