Posiedzenie senackiej Komisji Nadzwyczajnej do spraw wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, ich wpływu na proces wyborczy w Rzeczypospolitej Polskiej oraz reformy służb specjalnych rozpoczęło się w poniedziałek o 14.
To pierwsze merytoryczne posiedzenie komisji. Na roboczym posiedzeniu, które odbyło się w ubiegłym tygodniu, na przewodniczącego został wybrany senator KO Marcin Bosacki.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
W skład komisji weszli ponadto senatorowie Jacek Bury, Gabriela Morawska-Stanecka, Michał Kamiński, Magdalena Kochan, Sławomir Rybicki i Wadim Tyszkiewicz. Dla senatorów PiS pozostawiono dwa wolne miejsca. Jedno z nich chciał zająć Jan Maria Jackowski, jednak partia nie wyraziła zgody, by jej członkowie brali udział w obradach komisji.
Pierwszymi świadkami powołanymi przez senacką komisję są John Scott-Railton i dr Bill Marczak z The Citizen Lab na Uniwersytecie w Toronto. To właśnie ci eksperci stwierdzili wcześniej używanie systemu Pegasus w Polsce wobec senatora KO Krzysztofa Brejzy, mec. Romana Giertycha i prok. Ewy Wrzosek.
Komisja zaplanowała także wysłuchanie prof. Jerzego Kosińskiego z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni - Dyrektora Morskiego Centrum Cyberbezpieczeństwa. Dwie godziny przed rozpoczęciem posiedzenia ekspert miał poinformować, że rezygnuje z wystąpienia przed komisją z powodu rozmów z przełożonymi, którzy mieli mu to odradzać. - Ten incydent jest przejawem strachu przed wyjaśnieniami, które mają fundamentalne znaczenie dla oceny stanu praworządności i mamy nadzieję, że nieformalne wpływ na wszystkich naszych świadków nie będzie miał więcej miejsca - komentował na posiedzeniu komisji senator Sławomir Rybicki.
Jak mówił w Onet Rano poseł PPS Andrzej Rozenek, ekspert miał zrezygnować z przyjazdu na komisję po telefonie do Akademii Marynarki Wojennej. Parlamentarzysta dodał, że "domyśla się, że dzwonił ktoś z resortu z Warszawy". - Moim zdaniem komisja powinna tę sprawę też wyjaśnić, kto uniemożliwia ekspertom uczestniczenie w pracach senackiej komisji. To nie jest jakaś przypadkowa komisja - stwierdził Rozenek.
Jak mówił podczas posiedzenia John Scott-Railton, praca Citizen Lab dotycząca Pegasusa rozpoczęła się w 2016 r. - Od tamtego momentu w Citizen Lab przeprowadziliśmy dziesiątki dochodzeń dot. wykorzystania oprogramowania szpiegującego Pegasus tak naprawdę na całym świecie - wyjaśnił ekspert.
Członek Citizen Lab wyliczał, że Pegasus może np. "zdalnie i tajnie włączać kamerę oraz mikrofon", "pozwala operatorowi na ukradzenie danych uwierzytelniających z różnych kont". - To włamywacz, który nie tylko się włamuje, ale pozostaje w szafie - dodał.
- Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni, że takie przypadki dzieją się w dyktaturach. Zastanawialiśmy się, dlaczego dzieje się coś takiego w Polsce, że celem takiego oprogramowania szpiegującego jest prokurator - powiedział Scott-Railton, odnosząc się do kwestii podsłuchu, któremu miała być poddana Ewa Wrzosek.
- Dzisiaj po raz pierwszy możemy potwierdzić w przestrzeni publicznej, że posiadamy dowody kryminalistyczne potwierdzające, że z urządzenia senatora Brejzy zostały ukradzione dane. Widzieliśmy dowody dotyczące dużej ilości danych, które związane są z różnymi ważnymi w życiu politycznym chwilami - dodał. Ekspert zaznaczył, że "senator Brejza był monitorowany w bardzo szeroki sposób".
- To były ciągłe, powtarzające się ataki. Nam to pokazuje, że ten, kto wykorzystywał Pegasusa, chciał dokładnie i regularnie wiedzieć, co robi cel ataków. To dla nas przykład jednej z najbardziej agresywnych form ataku - mówił Scott-Railton.
Ekspert przekazał również, że "przez cały czas atakowania Krzysztofa Brejzy była wykupiona jedna licencja, a więc nie było możliwe wówczas wykorzystywanie oprogramowania przeciwko przestępczości". - To szczególnie ważne biorąc pod uwagę, że było zakupione z pieniędzy publicznych - skomentował Amerykanin.
Scott-Railton tłumaczył, że w materiałach firmy NSO, producenta Pegasus wymaga się potwierdzenia przez klienta, że Pegasus będzie używany do celów właściwych, uzasadnionych, zgodnych z prawem. Przypadki takie jak senatora Brejzy mogłyby być uznawane w związku z tym za używanie oprogramowania niezgodnie z licencją.
- Jest jeszcze jeden operator, który moim zdaniem przeprowadził w Polsce niewielką grupę działań. Natomiast ORZELBIALY z całą pewnością przeważa pod kątem liczby tego typu ataków i działań inwigilujących w Polsce - mówił drugi z ekspertów, Bill Marczak.
Przedstawiciele Citizen Lab wyjaśnili, że "tylko jeden operator jest bardzo aktywny jeśli chodzi o Polskę i ten operator to ORZELBIALY", a "drugi operator jest podmiotem zagranicznym i on atakuje różne cele, nie tylko w Polsce".
ORZELBIALY - przypomnijmy - to nazwa operatora, który używał Pegasusa na terenie Polski od listopada 2017 roku. W tym samym roku, jak informował portal TVN24.pl, CBA miało kupić system za 34 mln zł.
Posiedzenie komisji zakończyło się ok. 16.30. Kolejne we wtorek, wezmą w nim udział szef NIK Marian Banaś i były prezes tej instytucji, obecnie senator Krzysztof Kwiatkowski.