W piątek rano Onet poinformował, że 9 stycznia dane na temat zasobów materiałowych polskiego wojska trafiły do sieci. Dzień później wyciek miał zostać namierzony przez wojskowe Narodowe Centrum Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni. Do sprawy odniósł się niemiecki dziennik "Die Welt". "W Polsce nie było jeszcze wycieku danych na taką skalę. Wschodnia flanka NATO została skompromitowana. Eksperci mają niepokojące podejrzenie" - napisano w gazecie.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Do artykułu odniosło się Ministerstwo Obrony Narodowej. "Jeśli ktoś się kompromituje, to jest to Onet, który powtarza bzdury publikowane przez Die Welt. Dane, które zostały ujawnione, są regularnie publikowane w publicznej bazie prowadzonej przez NATO Master Catalogue of References for Logistics" - napisało na Twitterze.
Jednocześnie na stronie resortu wciąż można znaleźć oświadczenie ws. wycieku danych. "Sprawa jest szczegółowo analizowana przez służby. Trwa wyjaśnianie, czy doszło do wycieku oraz czy ujawniony plik faktycznie został wytworzony w Siłach Zbrojnych RP" - czytamy.
"Na obecnym etapie postępowania branych jest pod uwagę wiele scenariuszy np. że jest to testowy plik przeznaczony do testowania oprogramowania. Bazy produkcyjne w Siłach Zbrojnych RP obligatoryjnie używane są tylko w specjalnie do tego przeznaczonych systemach wojskowych. Trwają również analizy czy wykaz nie jest plikiem pomocniczym wykorzystywanym przy realizacji jawnych zakupów publikowanych na BIP. Do zakończenia postępowania wyjaśniającego nie będziemy komentować sprawy" - dodano.