Rzekoma korespondencja pochodzi z 8 września 2019 r. Był to czas trwania kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi. Mail wysłano z adresu biura prasowego Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Adresatami byli: szef sztabu wyborczego partii Joachim Brudziński, wicerzecznik Radosław Fogiel oraz PR-owcy - Anna Plakwicz i Piotr Matczuk. Wiadomość została zatytułowana: "Aktualizacja 2. Głupie wypowiedzi i wpadki Kidawy do ew. memów, grafik, spotów".
Treść wiadomości opublikował serwis poufnarozmowa.com.
Kila dni wcześniej ówczesny lider PO Grzegorz Schetyna przekazał, że Małgorzata Kidawa-Błońska będzie kandydatką Koalicji Obywatelskiej na premiera.
Więcej najnowszych informacji ws. afery mailowej przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W wiadomości znalazła się lista wypunktowanych wypowiedzi i zachowań posłanki, na którą składały się 23 pozycje. Sztabowcy zwrócili w nich uwagę na ubiór wicemarszałek Sejmu. "Małgorzata Kidawa-Błońska zbyt mocno wyeksponowała apetyczny biust. Taki strój zdecydowanie lepiej leżałby na kobiecie mniej hojnie obdarzonej przez naturę!" - czytamy w rzekomej korespondencji.
Oprócz tego komentarza w wiadomościach napisano również: "Kidawa duka, zamiast wygłosić przemowę", "Kidawa ze Schetyną przyłapani, jak śpią w czasie jakiegoś wydarzenia", "Kidawa podczas konwencji programowej szukała książeczki z programem", "Schetyna poprawia Kidawie mikrofon, ale wygląda jakby go jej zabierał".
Przypomnijmy, że na początku czerwca Michał Dworczyk poinformował, że służby specjalne wyjaśniają sprawę włamania na skrzynkę mailową jego, jego żony, a także ich konta w mediach społecznościowych. Od tamtego czasu w sieci pojawiają się materiały, które rzekomo mają pochodzić ze skrzynek mailowych szefa Kancelarii Premiera i innych polityków.
KPRM nie komentuje prawdziwości wiadomości, ale też nie dementuje poszczególnych informacji w nich zawartych. W odpowiedzi na pytania dot. afery mailowej Centrum Informacyjne Rządu przekazało Gazeta.pl, że "Polska doświadczyła ataku cybernetycznego i dezinformacyjnego prowadzonego z terenu Federacji Rosyjskiej". Amerykańska firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem (Mandiant) oceniła w ubiegłym miesiącu, że grupa hakerów odpowiedzialna za operację "Ghostwriter" jest powiązana z rządem Białorusi.