Reprezentująca Krzysztofa Brejzę mec. Dorota Brejza, prywatnie jego żona, przypomniała, że przez ponad 4 lata trwania śledztwa aż do dzisiaj służby nie znalazły dowodów jego winy. Prawniczka poinformowała w poniedziałek (10 stycznia) w mediach społecznościowych o pozwie przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Powód? "Podważenie zaufania opinii publicznej do senatora Krzysztofa Brejzy, przedstawienie go jako osobę nieuczciwą i zamieszaną w 'poważne konteksty', w domyśle przestępcze".
Agencja Associated Press ujawniła w grudniu wyniki badań Citizen Lab, grupy badawczej działającej przy Uniwersytecie w Toronto, z których wynika, że senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był inwigilowany przy pomocy systemu szpiegującego Pegasus w 2019 roku (był wówczas szefem sztabu wyborczego KO). Do tych doniesień odniósł się Jarosław Kaczyński w poniedziałkowym wywiadzie dla tygodnika "Sieci" (10 stycznia, ale fragmenty tego wywiadu były dostępne w internecie wcześniej) i przyznał, że szpiegujące oprogramowanie jest na wyposażeniu polskich służb. Zaprzeczył jednak, że wiedza uzyskana z inwigilowania szefa sztabu wyborczego KO, była używana przez PiS w wyborach 2019 roku.
- Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień. Te wszystkie opowieści pana Brejzy są puste, nic takiego nie miało miejsca - mówił w wywiadzie Kaczyński.
Z badań Citizen Lab działającego przy Uniwersytecie w Toronto wynika, że senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był 33 razy inwigilowany przy pomocy systemu Pegasus w 2019 roku . - Operatorzy Pegasusa zwykle działają tak, że włamują się do urządzenia, kradną interesujące ich treści, takie jak logi czatu lub zdjęcia, i nie utrzymują tej infekcji przez długi czas. Ale potem włamują się ponownie, bo chcą więcej. Chcą wiedzieć nie tylko, co ich cel robił kiedyś, ale co robi teraz, np. w poniedziałek, w kolejnych dniach tygodnia. Kiedy obserwujemy taki wzorzec postępowania z czyimś telefonem, to nam mówi, że jego właściciel jest priorytetem dla służb. Że jest na celowniku. To zaobserwowaliśmy w telefonie senatora Brejzy - wyjaśnił John Scott Railton z Citizen Lab w rozmowie z "Faktem".
- Przypominam, że on sam [Brejza - red.] pojawia się w sprawie inowrocławskiej w poważnym kontekście, jest tam podejrzenie poważnych przestępstw. Z wyborami nie miało to nic wspólnego - mówił w wywiadzie prezes PiS. Te słowa okazały się punktem zapalnym, a pozew przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu w poniedziałek 10 grudnia ma trafić do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Jarosław Kaczyński w swojej wypowiedzi nawiązał do tzw. afery fakturowej, czyli wyłudzania pieniędzy z Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Inowrocławia w latach 2015-2017. TVP opisując proceder, skupiło się na nazwisku Krzysztofa Brejzy, choć głównymi postaciami w sprawie są dwie kobiety powiązane z PiS. Prokuratura postawiła łącznie 181 zarzutów 16 osobom. Nie ma wśród nich Krzysztofa Brejzy.
- Nie było żadnych podstaw, aby mnie inwigilować. Przecież ja nie byłem podejrzany, nie toczyło się postępowanie przeciwko mnie, nie miałem żadnych zarzutów - mówił Krzysztof Brejza w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". - Musieli więc wyłudzić zgodę sądu na podsłuchiwanie mnie. To wszystko było szyte bardzo grubymi nićmi. Sądzili, że te nici będą niewidoczne, przezroczyste. Ale teraz okazuje się, że Citizen Lab jest w stanie je zobaczyć, szybko odkryć.
Mecenas Dorota Brejza w uzasadnieniu pozwu Krzysztofa Brejzy przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiego, który udostępniła na Twitterze, napisała:
"Po pierwsze, wypowiadane przez pozwanego treści zostały celowo wymierzone w powoda po to, by zaszkodzić mu personalnie, jako politykowi opozycji. Jednoznacznym zamierzeniem pozwanego było podważenie zaufania opinii publicznej do senatora Krzysztofa Brejzy, przedstawienie go jako osobę nieuczciwą i zamieszaną w "poważne konteksty", w domyśle przestępcze. Pozwany robi to w jednym tylko celu - aby dać opinii publicznej argument, że inwigilacja Krzysztofa Brejzy Pegasusem była tak naprawdę zasadna i legalna. Pozwany celowo wytworzył aferalną insynuację wokół powoda, aby politycznie rozgrywać międzynarodowy skandal związany z inwigilowaniem polskiej opozycji. Jednocześnie pozwany zakwestionował dobre imię Krzysztofa Brejzy, uczciwość i wiarygodność, uderzył w godność i cześć. Zachwianie zaufaniem wyborców jest dla każdego polityka niepożądane, a skutki takiego zachowania są znaczne, ale niewymierne, liczą się bowiem w utraconym zaufaniu części społeczeństwa i potencjalnych wyborców".
Prawniczka we wpisie dodała: "więcej szczegółów wkrótce". W związku z postawionymi zarzutami senator Koalicji Obywatelskiej domaga się przeprosin od szefa partii rządzącej.