Woś pytany, czy jest pewien, że nie podsłuchiwano Wrzosek, Giertycha i Brejzy. "Nie ma świętych krów"

- Pieniądze zostały przeznaczone, zgodnie z wnioskiem CBA, na wzmocnienie możliwości wykrywania i zwalczania przestępczości. Umowa jest niejawna - tak o przekazanych w 2017 r. 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości do CBA mówi w rozmowie z "DGP" wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Z ustaleń "GW" wynika, że z tych pieniędzy mógł być sfinansowany zakup Pegasusa, który następnie miał posłużyć do posłuchiwania m.in. senatora KO Krzysztofa Brejzy.

Na jednym z posiedzeń sejmowej komisji finansów publicznych we wrześniu 2017 r. rozpatrywano wniosek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry ws. zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, zwanym Funduszem Sprawiedliwości. Wniosek w imieniu Ziobry prezentował wówczas wiceminister Michał Woś.

Jak podała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza", dzień przed posiedzeniem komisji Michał Woś miał zwrócić się do resortu finansów z wnioskiem o przekazanie 25 mln zł z Funduszu na działania mające "służyć zapobieganiu przestępczości".

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

25 mln zł zostało, jak się później okazało, przekazane Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu.

Według "GW" z tych pieniędzy został zakupiony właśnie system Pegasus, który później - według medialnych doniesień - miał być użyty do podsłuchiwania m.in. senatora KO Krzysztofa Brejzy, prokurator Ewy Wrzosek i mecenasa Romana Giertycha. Pod przelewami do CBA z Funduszu miał podpisywać się właśnie Michał Woś.

Zobacz wideo Pytamy posła Cymańskiego o użycie Pegasusa wobec Giertycha i Wrzosek

Michał Woś: Nie ma świętych krów, wszyscy równi wobec prawa

- Poinformowałem komisję o zmianach w planie finansowym funduszu, mówiłem o możliwości przeznaczenia środków na działania związane z zapobieganiem przestępczości - stwierdził Woś w opublikowanym w środę wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".

- Pieniądze zostały przeznaczone, zgodnie z wnioskiem CBA, na wzmocnienie możliwości wykrywania i zwalczania przestępczości. Umowa jest niejawna. Każde szanujące się państwo musi mieć najlepsze narzędzia do zwalczania przestępczości, ale jednocześnie nie informuje szczegółowo, jakimi narzędziami dysponuje, To tak, jakby pan poszedł do jednego z szefów służb i zapytał, który z funkcjonariuszy jest asem polskiego wywiadu - dodał polityk.

Zapytany o to, czy jest "na 100 proc. pewny", że nie podsłuchiwano prok. Ewy Wrzosek, mec. Romana Giertycha i senatora KO Krzysztofa Brejzy, Woś stwierdził, że "nie ma świętych krów".

- Każdy, bez wyjątku jest równy wobec prawa. Niezależnie od tego, czy jest celebrytą, jaki ma wzrost, czy czym się zajmuje - powiedział.

Jak podkreślił, "są jasne ustawowe przesłanki, kiedy sąd może zarządzić kontrolę operacyjną".

- I to sąd, i służby wiedzą, kto jest podsłuchiwany, a nie politycy. Politycy nie mają dostępu do tej wiedzy, Co ma do tego moje poczucie pewności albo domysły? Albo była wobec nich stosowana kontrola operacyjna, albo nie. Nie mam żadnej wiedzy w tym zakresie, bo żyjemy w państwie prawa, jest podział kompetencji między urzędnikami - zaznaczył.

Portal OKO.press podał w tym tygodniu, że Sąd Okręgowy w Warszawie, wydając zgodę CBA na kontrolę operacyjną, nie ma wiedzy, czy w danym przypadku CBA zamierza zastosować Pegasusa.

Więcej o: