Do sieci trafiła treść nowego maila, który ma pochodzić ze skrzynki szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka. Dotyczy on sprawy związanej z burzą wokół ustawy o IPN na początku 2018 roku. Nowelizacja przewidywała ściganie każdego, kto "publicznie i wbrew faktom" przypisywał państwu lub narodowi polskiemu udział, lub współudział w zbrodniach popełnionych przez III Rzeszę.
Ustawa była krytykowana w Polsce i za granicą, szczególnie przez polityków z Izraela i Stanów Zjednoczonych. Wśród tych ostatnich był m.in. członek Izby Reprezentantów partii Demokratycznej Ro Khanna. Kongresman z Kalifornii 25 kwietnia 2018 r. pisał na Twitterze, że władze USA powinny być "zaniepokojone odradzającym się antysemityzmem na Ukrainie i w Polsce" i wezwał Departament Stanu do działania i "współpracy z ukraińskim i polskim rządem w celu zwalczania wzrostu tej nienawistnej ideologii". Stwierdził, że "oba kraje przyjęły niedawno ustawy gloryfikujące nazistowskich kolaborantów i negujące Holocaust".
Za tę wypowiedź skrytykowali go nie tylko przedstawiciele polskich władz, ale też m.in. Muzeum Auschwitz.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Na Twitterze odpowiedział mu także Andrzej Pawluszek, w latach 2018-2019 sekretarz premiera Mateusza Morawieckiego. Zapewnił, że w nowelizacji "nie ma mowy o gloryfikacji nazistowskich kolaborantów i zaprzeczaniu Holokaustowi", a "takie nieodpowiedzialne i szokujące stwierdzenie nie powinno mieć miejsca!".
Jego wpis został opublikowany 26 kwietnia 2018 roku. Tego samego dnia miał zostać wysłany mail, ujawniony teraz w aferze mailowej. Nadawcą miał być Pawluszek, a odbiorcami - Michał Dworczyk, Mateusz Morawiecki oraz Piotr Wilczek, ówczesny ambasador RP w Stanach Zjednoczonych.
W wiadomości z tytułem "Rep. Ro Khanna (D-CA) - kłamliwe posty na Twitterze - propozycje działań" Pawluszek miał przedstawić kilka możliwości działania wobec kongresmana.
Jako pierwszą wymienia "akcję protestacyjną Polonii". "Organizacje polonijne z Kalifornii, Kongres Polonii Amerykańskiej oraz Fundacja Kościuszkowska powinny oficjalnie skrytykować Rep. Khana w kalifornijskich mediach" - czytamy. Autor maila sugeruje też, by nie organizować akcji wysyłania listów do polityka, bo "istnieje realne niebezpieczeństwo, że kongresmen zostałby zaatakowany antysemickimi wystąpieniami, co w konsekwencji by nam tylko zaszkodziło".
Do "realizacji" pomysłu proponuje zaangażować Matthew Tyrmanda (syn znanego pisarza Leopolda Tyrmanda, przez jakiś czas doradca w MSZ). "Mam świadomość, że jest on kontrowersyjny, ale jest znany ze swojego politycznego zaangażowania, ma kontakty i byłby w tym względzie wiarygodny" - czytamy w ujawnionej korespondencji.
Kolejny punkt to list marszałka Sejmu do spikera Izby Reprezentantów. Ostatnia sugestia to "długofalowa akcja prewencyjna":
Wsparcie konkurenta Ro Khanna z Partii Republikańskiej w najbliższych wyborach przez organizacje polonijne z jednoczesnym poważnym zaangażowaniem finansowym. Powinniśmy spróbować politycznie wyeliminować Khanna. Mogłoby to przynieść prewencyjny efekt, że nie będzie z naszej strony przyzwolenia na bezkarne atakowanie naszego państwa. Poprosiłem zaufaną osobę z Los Angeles (Anna Dębecka, Konsul RP w LA) o przygotowanie analizy aktywności Rep. Khana, jego konkurencji, samego okręgu wyborczego, sojuszników i przeciwników. Realizacja: Zaufany NGO.
Ujawniony został jedynie pierwszy mail i nie wiadomo, czy i jaka była odpowiedź premiera i innych osób. Kilka miesięcy później rząd PiS wycofał się z nowelizacji ustawy o IPN i wprowadził do niej poprawki, co władze USA przyjęły z zadowoleniem. Jesienią 2018 roku w wyborach do Izby Reprezentantów Ro Khanna ubiegał się o kolejną kadencję i wygrał, pokonując kandydata Republikanów i zdobywając 75 proc. głosów.
Od czerwca 2021 roku w mediach społecznościowych regularnie publikowane są maile, które mają pochodzić m.in. ze skrzynki elektronicznej szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Polityk padł wówczas ofiarą ataku hakerskiego. "Pragnę podkreślić, że w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny, lub ściśle tajny. Informuję również, że oświadczenie, które zostało opublikowane w mediach społecznościowych na koncie mojej żony, jest sfabrykowane i zawiera nieprawdziwe treści" - przekazał wówczas w oświadczeniu.
Rząd oficjalnie nie potwierdził ani nie zaprzeczył, czy publikowane w internecie maile są prawdziwe. W odpowiedzi na nasze pytania Kancelaria Prezesa Rady Ministrów oświadczyła, że "nie będzie komentować treści materiałów wykorzystywanych do akcji dezinformacyjnej prowadzonej z terenu Federacji Rosyjskiej".
KPRM pisze, że "przejęte zasoby informacyjne są wykorzystywane przez Kreml do dyskredytowania Polski na arenie międzynarodowej, generowania konfliktów z państwami sąsiednimi, wzmacniania napięć wewnętrznych oraz niechęci obywateli do własnego państwa".
W co najmniej kilku przypadkach udało się pośrednio potwierdzić autentyczność opublikowanych maili. Ostatnio europoseł PiS Patryk Jaki wprost napisał o jednym z nich, że jest to prawdziwy mail. "Dziś Posłowie PO za Onetem oskarżyli mnie, że nie oddałem "nawet połowy nagrody". Tymczasem z ujawnionego maila (prawdziwego) M.Dworczyka wynika, że otrzymałem w sumie 49 tys. Wszystko oddałem potrzebującym" - stwierdził.