Terlecki o Pegasusie: Nic zdrożnego wyposażać służby w potrzebny sprzęt

- Skoro była zgoda sądu, to są to normalne działania operacyjne. To nie jest nic zdrożnego wyposażać służby w potrzebny dla nich sprzęt - mówił w poniedziałek w Sejmie wicemarszałek Ryszard Terlecki, odnosząc się do doniesień "Gazety Wyborczej" dot. zakupu systemu Pegasus z pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości.

Cały tekst "Jak Ziobro kupował Pegasusa dla CBA. Precyzyjna operacja, kamuflaż na każdym kroku" dostępny na stronie "Gazety Wyborczej"

W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że zakup systemu szpiegującego Pegasus za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości był precyzyjnie zaplanowaną operacją resortu sprawiedliwości i CBA. Jak ujawniła agencja Associated Press, z badań Citizen Lab działającego przy Uniwersytecie w Toronto wynika, że senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był inwigilowany przy pomocy systemu Pegasus w 2019 roku. Był wówczas szefem sztabu wyborczego KO.

Z doniesień medialnych wynika także, że oprogramowania użyto również przeciwko prawnikowi Romanowi Giertychowi, który reprezentował czołowych polityków opozycji. Ofiarą inwigilacji miała paść również Ewa Wrzosek, prokuratorka, która sprzeciwiła się czystkom w polskim wymiarze sprawiedliwości. 

Więcej najnowszych informacji ws. Pegasusa przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Do sprawy odniósł się na antenie TVN24 Ryszard Terlecki. - Jeżeli to nie bajka i faktycznie korzystano z podsłuchu, to trzeba zgłosić się do sądu, który wydał na to zgodę - mówił wicemarszałek Sejmu.

- Jest rachunek, czyli był zakup - dodali dziennikarze. 

Zobacz wideo Pytamy posła Cymańskiego o użycie Pegasusa wobec Giertycha i Wrzosek

- Ale ja nie wiem, czy była zgoda na podsłuch - stwierdził polityk. Podkreślił także, żeby takie pytania kierować do ministerstwa sprawiedliwości. 

Następnie Terlecki zaznaczył, że nie uważa, by decyzja o używaniu Pegasusa była możliwa bez zgody sądu.

 Skoro taka zgoda była to są to normalne działania operacyjne. To nie jest nic zdrożnego wyposażać służby w potrzebny dla nich sprzęt

- dodał.

"Sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieuprawnione"

Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn w kontekście doniesień podkreślił, że "w Polsce kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody Prokuratora Generalnego [obecnie jest nim Zbigniew Ziobro - red.] i wydaniu postanowienia przez sąd. "Każde użycie metod kontroli operacyjnej uzyskuje wymagane prawem zgody - w tym zgodę sądu. Polskie służby działają zgodnie z polskim prawem" - napisał. Stwierdził też, iż "sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieuprawnione". 

Pegasus jest w stanie przechwycić transmisję danych bez wiedzy operatora. Daje możliwość  podsłuchiwania rozmów telefonicznych, a także czytania wiadomości wysyłanych za pomocą komunikatorów. Według organizacji zajmujących się ochroną praw obywatelskich narzędzie, które ma służyć ściganiu przestępców i terrorystów, bywa stosowane do inwigilowania polityków i dziennikarzy.

"GW": Pegasusa sfinansował Fundusz Sprawiedliwości 

"Gazeta Wyborcza" opisuje posiedzenie sejmowej komisji finansów publicznych, które odbyło się 15 września 2017 roku. Prowadził je wówczas Jacek Sasin - obecny minister aktywów państwowych w rządzie PiS. Jednym z punktów w planie posiedzenia komisji było "zaopiniowanie wniosku ministra sprawiedliwości w sprawie zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 rok". Chodzi o Fundusz Sprawiedliwości, który w założeniu ma pomagać m.in. ofiarom przestępstw czy też osobom zwalnianym z zakładów karnych i aresztów.

Jak podkreśla gazeta, posłowie nie wiedzieli, że chodzi o zakupy dla CBA. Wniosek przedstawił Michał Woś. Tłumaczył, że został "dodany katalog instytucji z sektora finansów publicznych", które mogą być finansowane ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Wśród nich jest CBA, jednak nikt o tym nie mówi.

"Posłowie nie wiedzą, że dzień wcześniej Woś wystąpił do Ministerstwa Finansów o zgodę na przeznaczenie 25 mln zł z Funduszu na 'inne działania', które mają 'służyć zapobieganiu przestępczości'. We wniosku też nie pada ani nazwa Pegasus, ani informacja, że chodzi o system do inwigilacji" - podaje "GW".

W lipcu tego samego roku ówczesna szefowa rządu Beata Szydło spotkała się premierem Izraela Beniaminem Netanjahu. Politycy rozmawiali wówczas o "zacieśnieniu współpracy m.in. w obszarze innowacji i wysokich technologii" i to właśnie wtedy, jak podaje "Gazeta Wyborcza", zapadła decyzja o sprzedaży polskiemu rządowi licencji na Pegasusa. 

Więcej o: