W zeszły czwartek (23 grudnia) agencja Associated Press przekazała, że Krzysztof Brejza, polityk Platformy Obywatelskiej, był podsłuchiwany za pośrednictwem programu Pegasus.
Agencja AP podała wcześniej, że śledzeni mieli być także prawnik Roman Giertych i prokuratorka Ewa Wrzosek. Sama Wrzosek miała otrzymać też alert od producenta telefonu, który miał informować ją o możliwym cyberataku.
Więcej tekstów na temat tej sprawy znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
"Sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieprawdziwe" - komentował Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. "Nie informujemy również czy wobec konkretnych osób były stosowane metody kontroli operacyjnej" - podkreślił przed kilkoma dniami.
To właśnie Ewa Wrzosek wszczęła w ubiegłym roku śledztwo ws. organizacji wyborów prezydenckich w czasie epidemii koronawirusa, które zostało natychmiast umorzone przez jej przełożoną.
Wrzosek złożyła zawiadomienie do prokuratury o "domniemanym cyberataku na jej telefon komórkowy". Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła jednak wszczęcia postępowania.
Jak uzasadniała to rzeczniczka prokuratury Aleksandra Skrzyniarz, "jedyną przesłanką wskazującą, że mogło dojść do cyberataku, na którą powołała się zawiadamiająca o przestępstwie, była wiadomość od producenta telefonu".
"Wiadomość nie stwierdzała jednak kategorycznie, że cyberatak nastąpił, a zawierała zastrzeżenie, że alert może być fałszywy" - czytamy w komunikacie. Rzeczniczka prokuratury dodała, że Ewa Wrzosek "odmówiła przekazania telefonu komórkowego do badań przez biegłego sądowego".
"Nie zgodziła się również na wydanie telefonu do tzw. bezpiecznej koperty, gwarantującej nienaruszalność aparatu przed przystąpieniem biegłego do badań i po nich, niwecząc tym samym postępowanie z własnego zawiadomienia" - przekazała Aleksandra Skrzyniarz.
Prokurator Ewa Wrzosek w rozmowie z TVN24 zapowiedziała, że złoży zażalenie na decyzję warszawskiej prokuratury. Stwierdziła, że jest "w całkowitym szoku".
Wrzosek wyjaśniła, że wstrzymała się z przekazaniem śledczym swojego telefonu "tylko z uwagi na fakt, że postępowanie nie zostało wszczęte i nie został powołany biegły z zakresu informatyki, który miałby przeprowadzić tego rodzaju badanie".
- Naprawdę nie mogę wyjść ze zdumienia, na jakiej podstawie prawnej ta decyzja o odmowie wszczęcia postępowania została podjęta - oceniła Wrzosek.