Senator Krzysztof Brejza w poniedziałek poinformował, że kieruje do prezesa Najwyżej Izby Kontroli Mariana Banasia wniosek "z prośbą o przeprowadzenie pilnej kontroli legalności, celowości, rzetelności zastosowania cyberbroni".
Jej celem mógł paść nie tylko senator, lecz także jego rodzina oraz członkowie sztabu wyborczego.
Przez pół roku, non stop, dwadzieścia cztery godziny na dobę byłem szpiegowany. To nie były legalne działania, to było użycie cyberbroni, której powinno się używać przeciwko terrorystom, wobec polityka opozycji
- uzasadnił. Brejza podkreślił, że informacje, które pochodziły z jego telefonu, były zbierane "w sytuacjach zawodowych, w trakcie podejmowania interwencji, pracy w sztabie i w sytuacjach prywatnych, domowych oraz osobistych". Chodzi zarówno o informacje w formie tekstowej (SMS-y, dokumenty), rozmowy, jak i konwersacje wideo.
Więcej na temat afery podsłuchowej przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Przypomnijmy, że w czwartek 23 grudnia 2021 r. agencja Associated Press przekazała, że Krzysztof Brejza, polityk Platformy Obywatelskiej, był inwigilowany za pośrednictwem programu Pegasus. Doszło do 33 włamań, których dokonano od 26 kwietnia do 23 października 2019 roku. AP powołało się na ustalenia Citizen Lab - organizacji zajmującej się bezpieczeństwem w sieci, działającej przy Uniwersytecie w Toronto.
Wcześniej, w poniedziałek 20 grudnia wieczorem, agencja AP podała, że prawnik Roman Giertych i prokuratorka Ewa Wrzosek również byli śledzeni przy pomocy tego samego systemu. Inwigilacja byłego wicepremiera i ministra edukacji odbywała się w ostatnich tygodniach przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku - ustalili badacze z Citizen Lab.