Roman Giertych we wtorek w "Kropce nad i" w TVN24 komentował doniesienia o tym, że m.in. jego telefon miał być inwigilowany przy pomocy oprogramowania Pegasus.
Zwracał m.in. uwagę na to, że skala inwigilacji może być dużo większa, niż obecnie wiadomo i dotyczyć także polityków opozycji. Jego zdaniem politycy partii opozycyjnych "powinni zbadać, czy ich telefony nie były inwigilowane", a sprawę musi zbadać komisja śledcza. Dodał, że badane są kolejne telefony i może to wykazać, czy ktoś jeszcze był śledzony tym oprogramowaniem.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Giertych mówił o zaskoczeniu skalą inwigilacji, o której dowiedział się od kanadyjskiej grupy badawczej Citizen Lab. Wyjaśniał, że dzięki użyciu systemu Pegasus stojący za hakowaniem jego telefonu mieli dostęp do wszystkiego, od rozmów telefonicznych i SMS-ów, przez maile, po możliwość użycia mikrofonu i kamery telefonu.
Jego zdaniem jest "jasne", że powody inwigilowania go są polityczne.
Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati w związku z doniesieniami wystosował pisma do m.in. Mateusza Morawieckiego, Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry.
Rosati pisze, że "ewentualne inwigilowanie obywateli polskich powinno stanowić wyjątek, w przypadku ciężkich przestępstw, realizowany jedynie w granicach przewidzianych w obowiązujących przepisach prawa". Do tego - zwraca uwagę - Giertych jest pełnomocnikiem lub obrońcą w wielu sprawach i kontrolowanie jego telefonu "budzi podejrzenia o działania naruszające tajemnicę adwokacką lub obrońcą, które w demokratycznym państwie prawnym stanowią nienaruszalną świętość".
W przytoczonym przez prawo.pl piśmie czytamy, że "inwigilacja adwokatów jest równoznaczna z naruszenie zaufania obywateli do państwa, prowadzi do utraty poczucia bezpieczeństwa, podważając wiarygodność oraz legitymację wymiaru sprawiedliwości. Takie postępowanie godzi w podstawowe zasady państwa prawa, prowadząc jednocześnie do erozji tych zasad".
Agencja Associated Press podała w poniedziałek wieczorem, że Roman Giertych był śledzony przy pomocy szpiegowskiego oprogramowania Pegasus w ostatnich tygodniach przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku. Dwa lata później zhakowany miał zostać telefon prokurator Ewy Wrzosek, która sprzeciwiała się czystkom w wymiarze sprawiedliwości. To ustalenia ekspertów grupy Citizen Lab, działającej przy Uniwersytecie w Toronto.
W poniedziałek wieczorem Giertych zamieścił w sieci nagranie, w którym odnosi się do sprawy. Twierdzi, że Citizen Lab nie wie, kto zlecił szpiegowanie jego i prok. Wrzosek. Podkreśla jednak, że do oprogramowania mają dostęp wyłącznie agencje rządowe. Pegasus to wojskowe oprogramowanie szpiegowskie należące do firmy z Izraela, które (w największym skrócie) zamienia np. telefon komórkowy w urządzenie podsłuchowe. Niedawno Stany Zjednoczone umieściły Pegasusa na czarnej liście programów.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, poproszony przez agencję AP o komentarz, ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył doniesieniom AP. Z kolei w stanowisku przesłanym PAP Żaryn poinformował, że "w Polsce kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody Prokuratora Generalnego i wydaniu postanowienia przez sąd. Każde użycie metod kontroli operacyjnej uzyskuje wymagane prawem zgody - w tym zgodę sądu. Polskie służby działają zgodnie z polskim prawem" - napisał. Stwierdził też, iż "sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieuprawnione".