W środę podczas posiedzenia komisji doszło do gorącej dyskusji między m.in. Antonim Macierewiczem a Tomaszem Siemoniakiem. Poseł Koalicji Obywatelskiej mówił o szkodach wyrządzonych przemysłowi obronnemu przez - jak stwierdził - osobę, w której sprawie "komisja partyjna PiS stwierdziła, że nie powinna sprawować żadnych funkcji". Jak dodał, "osobę delegował do ważnych zadań państwowych pan Antoni Macierewicz".
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości odpowiedział Siemoniakowi. - Jest tutaj chamski i obrzydliwy atak na pana Bartłomieja Misiewicza, człowieka, który być może popełnił jakieś błędy, być może coś więcej, ale do dzisiaj ta sprawa nie została przez sąd rozstrzygnięta - mówił. - Chcę powiedzieć, że to dzięki niemu do dzisiaj nie został zniszczony polski kontrwywiad. To on właśnie sprawił, że ludzie, którzy chcieli zniszczyć polski kontrwywiad, wyprowadzić z niego istotne informacje - że to zostało uniemożliwione. To jest jego zasługa. Bez względu na winy, jakie ewentualnie by później na niego spadły, to zostanie jego wielką zasługą - podkreślał.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl.
"Macierewicz w czasie sejmowej komisji bardzo nerwowo reagował na cytaty z maili ministra Dworczyka do premiera o "ciemnych interesach" w MON za jego rządów. Wyzywał opozycję od Urbanów i kabaretowo bronił Misiewicza jako bohatera, który ocalił kontrwywiad. Nawet PiS go nie bronił" - komentował na Twitterze Siemoniak.
"A. Macierewicz, ośmieszony przez działanie swojej Podkomisji Smoleńskiej, sponiewierany w mailach przez swojego zastępcę z MON M. Dworczyka, dziś na posiedzeniu sejmowej komisji rozpaczliwie bronił swej pozycji, twierdząc np., że B. Misiewicz uratował polski kontrwywiad wojskowy" - skomentował Czesław Mroczek, poseł KO i wiceszef Komisji Obrony Narodowej.
Bartłomiej Misiewicz w 2015 roku został szefem gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza oraz jego rzecznikiem prasowym. Zasiadał też w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W 2019 roku Misiewicz został zatrzymany przez CBA w związku ze śledztwem prokuratury w Tarnobrzegu. Wyszedł z aresztu po wpłaceniu 100 tys. zł kaucji. Byłemu rzecznikowi MON postawiono zarzut przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego i działania na szkodę państwowej spółki. Razem z byłą pracownicą Ministerstwa Obrony Narodowej miał doprowadzić do strat w Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Ponadto razem z posłem PiS Mariuszem Antonim K. miał powoływać się na wpływy w państwowych instytucjach. Bartłomiej M. usłyszał też zarzut "powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł". Śledztwo w jego sprawie trwa.