Łagodnie i bez dyscypliny ws. paszportów covidowych. PiS boi się buntu i swoich wyborców

Jacek Gądek
Do Sejmu wpłynął projekt Czesława Hoca ws. sprawdzania paszportów covidowych. W Zjednoczonej Prawicy była ogromna obawa, że wywoła bunt taki jak "piątka dla zwierząt". Władze PiS zdecydowały więc, że nie będzie dyscypliny w głosowaniu, a sam projekt bardzo złagodzono.
Zobacz wideo Czy rząd słucha Rady Medycznej? Neumann: Rząd jej nie słucha, tylko gości od PR

- Trudno byłoby przy takim projekcie wprowadzać dyscyplinę, bo byłaby ona nieskuteczna — nic nie da. Posłowie mają różne zdania, ale większość zagłosuje "za", choć pewnie będą osoby, które zagłosują inaczej — mówi jeden z wyżej uplasowanych posłów klubu PiS.

Dyscyplina tylko obnażyłaby różnicę zdań w klubie PiS.

Więcej informacji z polskiej polityki na stronie głównej Gazeta.pl.

Front w klubie

Front ws. restrykcji dla osób niezaszczepionych przebiega — po pierwsze — przez klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości, a po drugie — przez elektorat PiS. Rząd lawiruje więc z ogólnymi restrykcjami i wzbrania się — choć oczekuje ich minister zdrowia Adam Niedzielski — przed restrykcjami dotykającymi osób, które nie chcą się zaszczepić.

W szeregach 228-osobowego klubu poselskiego PiS jest grupa licząca ok. 20 posłów bardzo mocno sprzeciwiających się — jak sami to ujmują — "segregacji sanitarnej". Lideruje im posłanka Anna Maria Siarkowska, a obok niej poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski. Ta "segregacja" to po prostu restrykcje dla osób, które nie chcą się szczepić przeciwko koronawirusowi.

40. rocznica stanu wojennegoRocznica wprowadzenia stanu wojennego. Duda: Polska cały czas boleje [ZDJĘCIA]

Wyznacznikiem tego, kto jest buntownikiem, jest stosunek do projektu posła Czesława Hoca. Zakłada on, że pracodawca może żądać od pracownika informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu, chyba że — i to jest bardzo ważne — przedstawia dowód wykonania szczepienia lub wyzdrowienia. W przeciwnym razie pracodawca będzie mógł zmienić zasady jego pracy. Projekt — co istotne — został złagodzony względem pierwotnej wersji, by ugłaskać buntowników.

- Teraz jest już tak łagodny, że nie wzbudzi większych sprzeciwów — mówi jeden z posłów PiS. Choć i on jest pewien, że niewielka grupa będzie przeciw temu projektowi.

Gaszenie buntu w szeregach

Bunt w szeregach PiS już się jednak rozpalał. Parę tygodni temu posłanka Anna Maria Siarkowska zebrała pod listem z oczekiwaniem dyskusji o obostrzeniach podpisy posłów. Było ich około 20 — z PiS i Solidarnej Polski. Władze klubu starają się bagatelizować skalę buntu. Wśród przeciwników obostrzeń dla niezaszczepionych można z kolei usłyszeć, że gdyby dłużej zbierali podpisy, to byłoby ich więcej. Niemniej: grupa taka istnieje i ich buntu władze klubu PiS realnie się obawiały.

Wrogami samej szczepionki — twardych antyszczepionkowców — w klubie PiS mogą być pojedyncze osoby, a przykład choćby posła Jerzego Materny (PiS), który nie chciał się szczepić i przez to zmarła mu żona, syn wpadł w depresję, a on sam był o krok od śmierci, jest odstraszający od takiej postawy.

Nowa "piątka dla zwierząt"?

Jak słyszymy od znaczącego polityka obozu rządzącego, projekt Hoca mógł się okazać nową "piątką dla zwierząt" - ustawą, która podzieli klub PiS i wywoła bunt w jego szeregach, a być może nawet rozłam, co byłoby zagrożeniem większości w Sejmie i stabilności rządu. By tego uniknąć, władze klubu uznały, że nie będzie dyscypliny w głosowaniu nad złagodzonym projektem Hoca. Jeśli oczywiście będzie on procedowany, a nie utknie w "zamrażalce". Projekt ma zatem bardzo dużą szansę na uchwalenie przez Sejm, bo zapewne pomoże w tym opozycja.

- Liczymy na rozsądek wszystkich posłów w Sejmie. Jeśli inne kluby nie poprą tego projektu, to będzie znaczyć, że zagłosują na szkodę Polaków — mówi jeden z wyżej uplasowanych posłów klubu PiS.

Ryzyka dla PiS

Ostrożność Nowogrodzkiej ws. restrykcji, ale też obowiązkowych szczepień wynika z dwóch ryzyk.

Pierwszym był opisany wyżej możliwy bunt wewnątrz klubu PiS — to ryzyko jest już częściowo rozładowane. Drugie ryzyko jest już nie sejmowo-partyjne, ale ogólnopolskie.

Otóż w elektoracie PiS osób, które deklarują (choć te deklaracje mogą odbiegać od rzeczywistości), że nie chcą się szczepić, jest niewiele. I to dla PiS dobra informacja. Pokazał to sondaż dla "Gazety Wyborczej" i Oko.press: 73 proc. wyborców PiS mówi, że się już zaszczepiła, a tylko 11 proc. nie chce się szczepić. Więcej antyszczepionkowców ma nawet Polska 2050 Szymona Hołowni, o rekordowej pod tym względem Konfederacji nie wspominając. Niemniej faktem jest, że — i to dla PiS zły prognostyk — regiony głosujące na prawicę są najsłabiej wyszczepione, zatem deklaracje w sondażach mogą być odchylone od stanu faktycznego. Odsetek antyszczepionkowców — a to kilkanaście procent — w elektoracie PiS zapala już żółtą lampkę ostrzegawczą na Nowogrodzkiej.

Pęknięty elektorat ws. obostrzeń dla niezaszczepionych

Dla PiS dużo większym ryzykiem jest wprowadzanie obostrzeń dla osób niezaszczepionych. To też wynika z sondaży. Wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości 52 proc. poparłoby obostrzenia dla niezaszczepionych, a przeciw jest 42 proc. To rozłam niemal pół na pół. To dlatego projekt Hoca (w pierwotnej, ostrzejszej formie) wzbudzał tak duży sprzeciw wśród posłów PiS.

A po drugie: stanowczy projekt z restrykcjami dla osób niezaszczepionych to wpychanie wyborców PiS — niemal ich połowy — w ręce Konfederacji (aż 82 proc. wyborców Konfederacji jest przeciw takim obostrzeniom) przeciw. Konfederacji ze sprzeciwu wobec restrykcji uczynili swój znak firmowy.

Więcej o: