Oburzenie i wniosek do komisji etyki po proteście Konfederacji. Rzecznik rządu: Jest mi wstyd

Skandaliczne hasło na proteście organizowanym przez Konfederację wywołało oburzenie. Politycy Polskiej Partii Socjalistycznej domagają się ukarania posłów przez sejmową komisję etyki. "Trzeba przyznać, że pandemia odkrywa nowe rekordy zidiocenia wśród niektórych polityków" - komentuje poseł KO. - My zorganizowaliśmy pikietę, to zdjęcie zostało zrobione przed. Człowiek, który trzymał ten transparent, został wyproszony z frontu tego wydarzenia - broni się Artur Dziambor.

- To nie powinno mieć miejsca. Wstyd mi za to, że polski parlamentarzysta mógł stanąć pod takim transparentem. Brak słów - powiedział w Radiu Zet Piotr Müller. Rzecznik rządu odniósł się do hasła, które pojawiło się na pikiecie organizowanej przez Konfederację we wtorek wieczorem. W wydarzeniu uczestniczyli posłowie Janusz Korwin-Mikke, Grzegorz Braun, Artur Dziambor, Konrad Berkowicz i Robert Winnicki.

Zobacz wideo Obowiązkowe szczepienia dla wszystkich? Szczerba: Dla wybranych grup zawodowych

"Szczepienie czyni wolnym" na proteście Konfederacji

Bezpośrednio przed wystąpieniami polityków nad ich głowami pojawił się napis "Szczepienia czynią wolnym". Banner jest stylizowany na napis "Arbeit macht frei" ("Praca czyni wolnym") nad bramą obozu Auschwitz. 

Hasło wywołało oburzenie. "Kto jest obrzydliwszy niż Mejza? Posłowie Konfederacji!" - skomentował na Twitterze Tomasz Trela z Lewicy.

"Politycy Konfederacji pozwolili sobie zadrwić z hasła widniejącego przy wejściu do Auschwitz 'Arbeit macht frei', zmieniając je na 'Szczepienie czyni wolnym'. Trzeba przyznać, że pandemia odkrywa nowe rekordy zidiocenia wśród niektórych polityków..." - stwierdził Marcin Kierwiński z Koalicji Obywatelskiej.

 "Jestem bardzo wdzięczny posłom Konfederacji, że pozując z absolutnie skandalicznym transparentem, ostatecznie skompromitowali ruch antyszczepionkowy i pokazali, jakie są rzekome 'argumenty' tego środowiska. Z czym tu dyskutować?" - ocenił Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej". 

"Rok przekraczania granic"

"Rok 2021 to rok przekraczania granic. Najpierw Bąkiewicz z kolegami gwizdał na powstańców, teraz Panowie z Konfederacji na tle baneru stylizowanego na bramę KL Auschwitz. Ciężko autora tego baneru nazwać inaczej niż tępym, antyszczepionkowym szurem" - napisał Jan Strzeżek, rzecznik koła Porozumienie. 

"Tak to się kończy, kiedy faszyści z Konfederacji ubierają się w eleganckie garnitury i zawiązują krawat, a potem udają 'zupełnie zwyczajnych' polityków z Wiejskiej. To taniec na grobach ofiar zagłady i splunięcie w twarz rodzinom ofiar Covid-19" - stwierdziła posłanka Lewicy Katarzyna Kotula

Wcześniej do hasła odniosło się Muzeum Auschwitz. "Napis 'Arbeit macht frei' to jedna z ikon ludzkiej nienawiści. Instrumentalizacja symbolu cierpienia ofiar Auschwitz - największego cmentarzyska Polski i świata - to skandaliczny przejaw moralnego zepsucia. To szczególnie zawstydzające, kiedy dokonują tego polscy posłowie" - czytamy w krótkim stanowisku na Twitterze.

Konfederacja odpowiada. Winnicki o haśle: Wyraża społeczne oburzenie

Jak podaje Wirtualna Polska, politycy Polskiej Partii Socjalistycznej (grupa parlamentarzystów, która we wtorek odłączyła się od Lewicy) zgłosili sprawę sejmowej komisji etyki. Informacje te potwierdził poseł Andrzej Rozenek. 

Konfederaci odpowiadają na krytykę. Robert Winnicki stwierdził, że "transparent, o który toczy się awantura, pojawił się przed rozpoczęciem manifestacji Konfederacji". Jak dodał, osoby z transparentem zostały wyproszone. Ponadto, według posła, hasło "wyraża społeczne oburzenie".

- Sytuacja była bardzo prosta. My zorganizowaliśmy pikietę, to zdjęcie zostało zrobione przed. Człowiek, który trzymał ten transparent, został wyproszony z frontu tego wydarzenia. Natomiast to, że pojawił się ktoś z takim transparentem, zaproszony na taką pikietę, to jest może emocja, którą budzi się w tłumie, polityką segregacyjną - mówił z kolei w "Rzeczpospolitej" Artur Dziambor. 

Z relacji wideo dostępnej na YouTube wynika, że baner wisiał nad głowami posłów Konfederacji przez prawie dwie minuty. Dopiero po tym czasie uczestnicy trzymający plakat odeszli na bok. 

Więcej o: