Na początku listopada Barbara Nowacka udostępniła w sieci nagranie, na którym widać, jak do Ryszarda Terleckiego, stojącego w galerii handlowej, podeszła kobieta. - Chciałabym tylko powiedzieć, że to, co dzieje się w kraju, to, co robicie kobietom, to jest po prostu karygodne - powiedziała. Terlecki w tym czasie spoglądał na telefon. - Jest pani kretynką - odpowiedział w końcu wicemarszałek Sejmu i odszedł.
Posłanka Nowacka poinformowała wówczas, że zawnioskuje do sejmowej komisji etyki o ukaranie Ryszarda Terleckiego. - Osoba, która w ten sposób odzywa się do suwerena, nie powinna być marszałkiem, powinna być ukarana przykładnie - podkreśliła.
Właśnie we wtorek 14 grudnia sejmowa komisja etyki zdecydowała o karze zwrócenia uwagi Ryszardowi Terleckiemu. To jedna z trzech form ukarania posła - zgodnie z Regulaminem Sejmu "komisja, po rozpatrzeniu sprawy i stwierdzeniu naruszenia przez posła 'Zasad etyki poselskiej', może w drodze uchwały: 1) zwrócić posłowi uwagę, 2) udzielić posłowi upomnienia, 3) udzielić posłowi nagany".
Potwierdziła to Monika Falej, zastępczyni przewodniczącego komisji, w rozmowie z tvn24.pl. Było to drugie posiedzenie w tej sprawie. Ryszard Terlecki nie stawił się na nim, ani nie usprawiedliwił swojej nieobecności. Jak podaje tvn24.pl, według komisji słowa wicemarszałka Sejmu "naruszyły zasadę godności innych osób, dbałości o dobre imię Sejmu i zasadę odpowiedzialności za swoje działania". Podkreślono, że "obrażanie wyborców, którzy wyrażają swoje niezadowolenie z działań PiS jest niegodne mandatu posła".
Sejmowa komisja etyki składa się z czterech posłów. Od głosu w tej sprawie wstrzymał się Jacek Świat, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Do sprawy odniósł się Ryszard Terlecki w rozmowie z portalem dziennikpolski24.pl. - Byłem z żoną na zakupach. Nagle podeszły do mnie dwie kobiety, jedna zaczęła nagrywać zdarzenie telefonem, a druga wykrzykiwała, że prześladuję kobiety - powiedział wicemarszałek Sejmu. Na nagraniu przedstawionym w sieci nie słychać jednak, aby kobieta krzyczała - wręcz przeciwnie.
- Był to oczywisty przejaw agresji i chamstwa, który wywołał zdumienie przypadkowych świadków. Powiedziałem tej pani, że jest kretynką, określając w ten sposób jej poziom umysłowy. Uważam, że to określenie było niezwykle delikatne wobec zachowania, z jakim się spotkałem. Niestety takie zachowanie jest charakterystyczne dla środowisk przedkładających awanturę ponad jakiekolwiek argumenty. Trzeba jednak na to reagować. Ja zrobiłem to bardzo grzecznie - stwierdził polityk PiS, który jak widać, nie ma sobie nic do zarzucenia.
Ryszard Terlecki znany jest z obraźliwych komentarzy. Swoich przeciwników politycznych nazywał już "pajacami" i "głupkami", wielokrotnie kazał im "pukać się w czoło". Ma na koncie także ataki na dziennikarzy czy społeczność LGBT. Więcej na temat wypowiedzi polityka można przeczytać w poniższym tekście:
Kobieta, która podeszła do Terleckiego to pani Joanna. W rozmowie z Onetem podkreśliła, że obywatele mają prawo podejść do polityków i wyrazić swoje zdanie. - Chciałam wyrazić swoje zdanie na temat tego co dzieje się w kraju. Nie podoba mi się to bardzo. Zwłaszcza to, jak zostały potraktowane kobiety. Uważam, że faktycznie odebrano nam prawa i potraktowano nas bardzo przedmiotowo - powiedziała. - Ja po tej wypowiedzi pana Terleckiego powiedziałam jeszcze, że to wstyd i hańba i że mam nadzieję, że szybko zostaną odsunięci od władzy - wyjaśniła, podkreślając, że nie sądziła, że poseł zwróci się do niej w ten sposób, tym bardziej że "nie krzyczała na niego, ani go nie obrażała".
- Myślę, że pan Terlecki mnie nie przeprosi i że to będzie przedstawiane jako napaść na niego. Jedno wiem na pewno, nie szanuje on kobiet - podsumowała w rozmowie z Onetem Joanna.