Przed kilkoma dniami w sieci pojawiły się maile, w których szef KPRM miał krytycznie oceniać politykę zakupową Ministerstwa Obrony Narodowej, kiedy kierował nim Antoni Macierewicz. "Niekompetencja, nieudolność, głupota, a czasem też ciemne interesy są zawsze podlewane w MON, PGZ i u nas w polityce obrzydliwym sosem bogoojczyźnianych frazesów. (...) wywalamy dziesiątki milionów złotych w błoto lub zgadzamy się na rozkradanie środków budżetowych" - miał pisać.
Więcej informacji o aferze mailowej przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W korespondencji oprócz nazwiska Macierewicza pojawia się także Bartosz Kownacki, który w tym czasie sprawował funkcję wiceministra obrony od listopada 2015 roku do stycznia 2018 roku i odpowiadał za zakupy dla wojska.
Polityk zapytany, jak ocenia to, że minister Dworczyk pisał o "bogoojczyźnianych frazesach", którymi posługiwali się przedstawicieli MON-u, odparł, że jest mu "przykro". - Z perspektywy czasu można często ocenić decyzje zupełnie inaczej, ale mówienie o frazesach bogoojczyźnianych dla mojego ugrupowania jest dziwne, dla mnie jest dziwne - stwierdził w rozmowie z TVN24 Kownacki.
- Dla mnie zawsze Polska, moja ojczyzna, mój przemysł, moi wyborcy, moi rodacy byli najważniejsi. I to nie są frazesy, to jest dla mnie rzecz niezwykle ważna. Jest mi po prostu niezwykle przykro - powtórzył.
Pod koniec listopada Jacek Sasin potwierdził autentyczność jednej z wiadomości publikowanej w ramach tzw. afery mailowej.
- Potwierdzam, że ujawniony e-mail od premiera do mnie jest prawdziwy. Spotkanie z ambasadorem Niemiec się odbyło. Pozostaliśmy przy swoich zdaniach - przyznał Jacek Sasin.
Wicepremier potwierdził więc autentyczność opublikowanych przez hakerów e-maili ze skrzynki Michała Dworczyka. Konkretnie chodzi o wiadomości, które dotyczą publikacji w "Fakcie". Wówczas to w dzienniku pojawił się opis układów w Łodzi i Radomiu, stworzonych wokół polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Na prośbę Mateusza Morawieckiego, ministrowie Jacek Sasin i Marek Suski mieli wezwać ambasadora Niemiec "na dywanik".
Szczegóły opisaliśmy w materiale poniżej:
Przypomnijmy, że na początku czerwca Michał Dworczyk poinformował, że służby specjalne wyjaśniają sprawę włamania na skrzynkę mailową jego, jego żony, a także ich konta w mediach społecznościowych. Od tamtego czasu w sieci pojawiają się materiały, które rzekomo mają pochodzić ze skrzynek mailowych szefa Kancelarii Premiera i innych polityków.
KPRM nie komentuje prawdziwości wiadomości, ale też nie dementuje poszczególnych informacji w nich zawartych. W odpowiedzi na pytania dot. afery mailowej Centrum Informacyjne Rządu przekazało Gazeta.pl, że "Polska doświadczyła ataku cybernetycznego i dezinformacyjnego prowadzonego z terenu Federacji Rosyjskiej". Amerykańska firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem (Mandiant) oceniła w ubiegłym miesiącu, że grupa hakerów odpowiedzialna za operację "Ghostwriter" jest powiązana z rządem Białorusi.