Z najnowszego wycieku korespondencji wynika, że Fundusz Patriotyczny od początku był przewidziany jako narzędzie wsparcia dla środowisk narodowców z Robertem Bąkiewiczem na czele. Rzekome maile, mające pochodzić z prywatnej poczty szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka mają pochodzić z 24 i 25 lipca 2020 roku.
Korespondencję - jak wynika z opublikowanych screenów - wymieniają między sobą Michał Dworczyk, premier Mateusz Morawiecki i doradca premiera Mariusz Chłopik. Tematem jest Fundusz Patriotyczny i domniemana rozmowa Dworczyka z ministrem kultury, wicepremierem Piotrem Glińskim.
Rozmawiałem wczoraj ponad godzinę z Piotrem Glińskim. W sprawie funduszu patriotycznego ma twarde stanowisko - powołuje się na Wasze ustalenia i Twoje deklaracje. Jako gest proponował, żebyśmy dali jakieś osoby do zatrudnienia w Instytucie u Żaryna, ale moim zdaniem to będzie nieefektywne, bo to będą ludzie niesamodzielni, a my i tak nie mamy zbyt wielu dobrych ludzi do administracji
- miał pisać Michał Dworczyk (pisownia oryginalna).
Szef kancelarii premiera zapewniał, że w tej sytuacji "jedyne co ma sens to utworzenie rady przy funduszu która będzie opiniowała wnioski i delegowanie tam kogoś od nas".
W dalszej części wiadomości Dworczyk pisał: "oddaliśmy te kontakty z Narodowcami, bo choć Piotr jest naszym 100 proc. sojusznikiem, to takie kontakty warto mieć bezpośrednie". "Jak wiemy, czasem są one bardzo cenne. Od kilku lat budowałem z nimi relacje, a po organizacji Marszu Niepodległości w 2018 r. te relacje naprawdę były już niezłe i mogliśmy to nadal rozwijać. A tak to będzie robił Glina, a właściwie jakieś osoby od niego np. Mazurek".
"PG oczywiście chce nadal rozbudowywać swoje księstwo w KPRM i poprosił o wsparcie dla kolegi Mazurka który ma zostać sekretarzem stanu i zastąpić Adama Lipińskiego" - miał podkreślić Dworczyk.
"Tzn., że co do Funduszu Patriotycznego to PPG myśli, że jak i gdzie on będzie skonstruowany DOKŁADNIE?" - miał odpisać Dworczykowi Szef Rządu.
Dworczyk w odpowiedzi wyjaśnił, że fundusz będzie związany z Instytutem Dziedzictwa Myśli Narodowej podlegającym ministerstwu Piotra Glińskiego, a dotacje będą przekazywane w trybie konkursowym.
"Zgodnie z tym co mówił PG, ustaliliście, że trafią do różnych NGO's (organizacji pozarządowych - red.), uczelni wyższych, instytutów naukowych etc." - dodał Dworczyk. Powtórzył przy tym swój pomysł o stworzeniu przy instytucie rady, do której premier miałby delegować większość osób.
"Nie przypominam sobie, żebym takie szczegóły z nim ustalał" - odpowiedział premier. Podkreślił, że Prezydium Komitetu Politycznego PiS "nic nie ustaliło".
"Ok, przypomnę się w poniedziałek, aby spróbować zamknąć sprawę funduszu. Miałem dobrą rozmowę z Kukizem. Powinniśmy wykorzystać szansę. Dobrej nocy M" - zakończył Dworczyk.
Politycy pytani o aferę mailową unikają odpowiedzi. Szef Kancelarii Premiera nie komentuje sprawy. Zapytany o wyciek wiadomości ws. Funduszu Patriotycznego odparł: "Mamy adwent, mamy adwent, wszystkiego dobrego".
Przypomnijmy, że Fundusz Patriotyczny powstał ponad pół roku po wymianie powyższej korespondencji, w marcu br. Podlega on Instytutowi Dziedzictwa Myśli Narodowej, którym kieruje były senator PiS prof. Jan Żaryn. Trzy mln zł zostały przeznaczone z funduszu do Roberta Bąkiewicza na Straż Narodową i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości.
Z kolei doniesienia o tzw. superresorcie dla Piotra Glińskiego pojawiły się pod koniec lipca 2020 r. RMF FM informowało, że wicepremier miałby objąć cztery dotychczasowe resorty: kultury, edukacji, nauki i sportu. Tak się nie stało. Koalicyjne starcia wokół rekonstrukcji rządu zakończyły się w październiku ub.r. Wówczas wicepremierem ds. bezpieczeństwa został Jarosław Kaczyński, a Piotr Gliński zyskał jedynie dział sport.
Przypomnijmy, że na początku czerwca Michał Dworczyk poinformował, że służby specjalne wyjaśniają sprawę włamania na skrzynkę mailową jego, jego żony, a także ich konta w mediach społecznościowych. Od tamtego czasu w sieci pojawiają się materiały, które rzekomo mają pochodzić ze skrzynek mailowych szefa Kancelarii Premiera i innych polityków.
KPRM nie komentuje prawdziwości wiadomości, ale też nie dementuje poszczególnych informacji w nich zawartych. W odpowiedzi na pytania dot. afery mailowej Centrum Informacyjne Rządu przekazało Gazeta.pl, że "Polska doświadczyła ataku cybernetycznego i dezinformacyjnego prowadzonego z terenu Federacji Rosyjskiej". Amerykańska firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem (Mandiant) oceniła w ubiegłym miesiącu, że grupa hakerów odpowiedzialna za operację "Ghostwriter" jest powiązana z rządem Białorusi.