Jak ustaliła Wirtualna Polska, do obecnych wiceprzewodniczących PO: Borysa Budki, Rafała Trzaskowskiego oraz Tomasza Siemoniaka mają dołączyć Bartosz Arłukowicz i Cezary Tomczyk. Politycy mieli zostać zapewnieni o tym fakcie już w momencie powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki.
Do grona zastępczyń Tuska mają dołączyć była premier Ewa Kopacz i była wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Z informacji portalu wynika, że będą to także: Izabela Leszczyna - była wiceminister finansów, Marzena-Okła Drewnowicz - zaangażowana w sprawy dotyczące polityki społecznej i senioralnej oraz Dorota Niedziela - była wiceminister środowiska.
Zgodnie z partyjnym statutem wiceprzewodniczący partii są wybierani na wniosek przewodniczącego Platformy.
Donald Tusk był w czwartek gościem Porannej rozmowy Gazeta.pl. W czasie wywiadu przekonywał, że "wygranie wyborów to rzecz absolutnie w zasięgu ręki".- Nic nie jest zdeterminowane. (...) Od kilku miesięcy widać, że jeśli opozycja nie popełni jakichś zasadniczych błędów, to Kaczyński straci władzę. Oczywiście jeśli nie będą one sfałszowane - powiedział Tusk.
- Za grosz nie wierzę tym, którzy rządzą, ale bardzo wierzę w to, że wybory można skontrolować społecznymi siłami - dodał. - Symetryzm pisowski przybrał taki kształt: jesteśmy podli i źli, ale wszyscy są podli i źli, więc nie zwracajcie na to uwagi. I trochę im się udaje przekonać ludzi, że polityka jest z gruntu zła, każdy polityk jest złodziejem, każdy polityk jest łajdakiem, więc odczepcie się od nas - stwierdził Donald Tusk.
Tusk został również zapytany o to, czy po wyborach chciałby zostać premierem. - Ja chcę być premierem, chcę wziąć odpowiedzialność na siebie. Ale nie muszę - stwierdził.
Były premier podkreślił, że dziś w Polsce rządzi Jarosław "Mejza" Kaczyński. - To jest dla Kaczyńskiego na pewno trudne do zniesienia. Nie żeby on był jakiś szczególnie święty i nagle ze względów etycznych nie jest w stanie znieść obecności Mejzy. Tylko po raz pierwszy został publicznie zaszantażowany przez tak marnego człowieka - powiedział.
- Znając Kaczyńskiego, wiem, jak musi cierpieć. Nie chce wyrzucić tak zdegenerowanego w sensie moralnym i politycznym partnera, bo to oznaczałoby kapitulację przed opozycją i opinią publiczną. Ale efektem jest, że skapitulował przed panem Mejzą - zaznaczył Tusk. Dodał, że sprawa Mejzy może przyczynić się do wcześniejszych wyborów.