W listopadzie Wirtualna Polska podała, że wiceminister sportu Łukasz Mejza, jeszcze przed objęciem poselskiego mandatu, miał działać w spółce, która oferowała organizowanie terapii komórkami macierzystymi za granicą. Eksperci wskazywali, że nie ma dowodów na skuteczność takiego leczenia.
Na środowej konferencji prasowej Mejza stwierdził, że "wymierzono w niego ostrze pomówień".
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Mamy do czynienia z największym atakiem politycznym po 1989 roku. Atakiem na Zjednoczoną Prawicę i większość sejmową. Atakiem, którym przekroczono wszystkie możliwe granice, aby obalić rząd - powiedział polityk.
- Ta spirala hejtu ma na celu psychiczne zniszczenie mnie, abym zrezygnował z bycia posłem na Sejm. Jeśli oddam mandat to opozycja uzyska większość i wywoła kryzys parlamentarny - dodał. Zaznaczył, że "chciał pomagać chorym ludziom w organizowaniu wyjazdów na terapię za granicę".
- Nie wzięliśmy od nikogo złotówki. Jak ktoś miał to zrobić, jak nie mieliśmy konta w banku? Ta organizacja nie rozpoczęła realnie działalności - podkreślił.
Senator Jan Maria Jackowski z klubu PiS w programie "Fakty po Faktach" w TVN24 nazwał konferencję "wstrząsającą". - Spodziewałem się zupełnie innego jej przebiegu i scenariusza. Spodziewałem się dymisji, a przynajmniej spodziewałbym się, ponieważ ta sprawa nabrzmiewała przez ileś dni, to nie jest tak, że ten materiał był wczoraj w Wirtualnej Polsce - skomentował parlamentarzysta.
- Z punktu widzenia chłodnej kalkulacji arytmetycznej ta sytuacja jest graniem na zwłokę i zastanawianiem się, czy pan poseł Mejza, jak przestałby być wiceministrem, czy on jedyny przestałby wspierać obóz rządowy, czy jest jeszcze dwóch albo trzech posłów - dodał Jan Maria Jackowski.
Stwierdził, że "dziwi się, że najwyższe kierownictwo rządu i obozu Zjednoczonej Prawicy nie podjęło decyzji, mając przynajmniej dobry tydzień na sprawdzenie tych informacji".
- Myślę, że Jarosław Kaczyński tak chce rządzić. Zdaje sobie sprawę, że ma różnych ludzi w rządzie, nawet oszustów, ale on wie, że musi takich ludzi mieć, bo w innym przypadku za chwilę straci większość - powiedział poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński.
Zasugerował, że "być może pan Mejza szantażuje któregoś z liderów Prawa i Sprawiedliwości". - Aż nie chce mi się wierzyć, że którykolwiek lider, nawet Jarosław Kaczyński, chciałby trzymać kogoś takiego, kto każdej godziny i każdego dnia ciągnie w dół Prawo i Sprawiedliwość - dodał Dariusz Joński.