W środę odbyła się konferencja prasowa Łukasza Mejzy. Wiceminister sportu po raz pierwszy - od czasu wydania oświadczenia - odniósł się do doniesień medialnych, według których miał działać w firmie, która za olbrzymie pieniądze miała oferować organizowanie terapii komórkami macierzystymi za granicą. - Mamy do czynienia z największym atakiem politycznym po 1989 roku. Atakiem na Zjednoczoną Prawicę i większość sejmową. Atakiem, którym przekroczono wszystkie możliwe granice, aby obalić rząd - mówił.
- Wymierzono we mnie ostrze fake newsów, pomówień. (...) Kiedyś niektórzy politycy mówili o dorżnięciu watahy, teraz po prostu chcą dorżnąć Mejzę. Za moją działalność polityczną, za moje wybory. (...) Ta spirala hejtu ma na celu psychiczne zniszczenie mnie, abym zrezygnował z bycia posłem na Sejm. Jeśli oddam mandat, to opozycja uzyska większość i wywoła kryzys parlamentarny - stwierdził.
Obok Mejzy na konferencji wystąpił - jak to określił polityk - jego przyjaciel Tomasz Guzowski, który sam cierpi na schorzenie genetyczne i miał korzystać z terapii w Meksyku. Guzowski w rzeczywistości jest wspólnikiem Mejzy.
Już w trakcie konferencji wiceministra zaczęły pojawiać się komentarze dziennikarzy i polityków opozycji. "Skoro Łukasz Mejza twierdzi, że firma Vinci Neoclinic nigdy nie działała, to dlaczego w katalogu swojej firmy napisał, że Tomasza Guzowskiego uzdrowiła firma Vinci Neoclinic? Kiedy Łukasz Mejza mówi prawdę?" - zapytał dziennikarz WP Szymon Jadczak.
"Jednym ze złych efektów tego, co właśnie zobaczyliśmy z udziałem, wciąż wiceministra Mejzy, jest podważenie zaufania do wielu „zrzutek" wspierających chorych i potrzebujących. Pamiętajmy, że uczciwych ludzi jest więcej. A tacy ludzie jak pan Mejza to wyjątek. Oby tak było" - podkreśliła Arleta Zalewska z "Faktów" TVN.
"Konferencja, gdzie Mejza stawia siebie w roli ofiary, to obraz etycznej nędzy wśród polityków. Pycha, patos i mówienie, że 'mamy do czynienia z największym atakiem politycznym po 1989 roku', do tego w kontekście historii chorych dzieci, stawia tę aferę na podium podłości" - stwierdził dziennikarz Tomasz Golonko.
"A wy się dziwicie, że oni są posłuszni jakiejś Siarkowskiej... Nie dość, że wstydu nie mają za grosz, to jeszcze pewnie wierzą w te cudowne terapie, na które oszukiwał ludzi Mejza" - stwierdziła Anna Górska z Zarządu Krajowego Razem, odnosząc się do paska na antenie TVP Info, który brzmiał: "Opozycja brutalnie zaatakowała posła Mejzę".
"Prokurator Krajowy chce się chronić w TK, Mejza - zamiast przepraszać i wycofać się z aktywności politycznej - atakuje dziennikarzy, a sekretarz generalna RE pyta Polskę, czy będziemy przestrzegać Konwencji europejskiej. A to dopiero połowa dnia..." - napisał prawnik Ryszard Balicki.
"Kolega Mejzy - opowiem Ci swoją historię. Branie na litość, teatr, oskarżenie o atak polityczny, historia choroby. Tylko jak to się ma do szkoleń bez uczestników, lewego oświadczenia majątkowego i hasła uleczymy nieuleczalne? Czy Kaczyński się na to nabierze?" - zapytała Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
"Oszust ma info do Kaczyńskiego: Musicie mnie bronić, bo zamiast mnie wejdzie ktoś z opozycji i tracicie rząd. Ilu Mejzów chroni jeszcze Kaczyński?" - taki komentarz na Twitterze zamieścił europoseł Andrzej Halicki.
"Opozycja chce zaszczuć Jezusa! A on tylko uzdrawia ludzi!" - napisała Anna Maria Żukowska z Lewicy.
"Bezwstyd. Być może największy od 1989 roku" - stwierdziła Barbara Nowacka, nawiązując do słów Mejzy z konferencji prasowej.
"Po konferencji Łukasza Mejzy napiszę tak: długo jestem w Sejmie, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Buta, wulgarność, absolutny brak wyrzutów sumienia. Ten człowiek powinien natychmiast zniknąć z polityki. Ale PiS pozwala mu na tego typu działanie. Bezkarne" - napisał Marcin Kierwiński z KO.
"Aktorzenie+ Myślałem, że są jakieś granice. Nie ma. Oszuści w czystej postaci. Ale to jest kompromitacja" - stwierdził Cezary Tomczyk.