PiS każe bronić Marine Le Pen. Jak? Bijąc w "kolegów Tuska, Millera, Sikorskiego"

Jacek Gądek
PiS instruuje swoich parlamentarzystów, jak mają bronić Marine Le Pen i spotkania prawicowych - w tym skrajnie - partii w Warszawie. Gazeta.pl publikuje "brief specjalny" PiS. Jak mają to robić? Przekierowywać uwagę na "kolegów Tuska, Millera, Sikorskiego" i cytować Jarosława Kaczyńskiego.
Zobacz wideo Urszula Pasławska (PSL) o Warsaw Summit: PiS szuka przyjaciół nie tam, gdzie trzeba

Na zorganizowanym przez PiS Warsaw Summit do stołu usiedli m.in. premier Węgier Viktor Orbán, liderka francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, Santiago Abascal z hiszpańskiej partii Vox. A także przedstawiciele estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej, Prawdziwych Finów, Narodowo-Chłopskiej Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej z Rumunii, holenderskiej JA21 i Belgijskiego Interesu Flamandzkiego. Słowem: formacje prawicowe i skrajnie prawicowe z Europy. Wielkim nieobecnym był natomiast przywódca włoskiej Ligi Matteo Salvini.

Krytyka ze strony opozycji i mediów skupiła się na Marine Le Pen, znanej z prorosyjskich wypowiedzi liderki francuskiego Zjednoczenia Narodowego. Dlatego m.in., że cztery lata temu sam Jarosław Kaczyński przekonywał, że "z panią Le Pen mamy [PiS - red.] tyle wspólnego mniej więcej, co z panem Putinem". PiS musiało więc rozbrajać tę komunikacyjną minę.

Więcej informacji z polskiej polityki na stronie głównej Gazeta.pl.

Centrala PiS przygotowała więc członkom partii instrukcję (nazywaną "briefem specjalnym"), jak bronić m.in. obecności Le Pen. Porównując jego tekst z wypowiedziami polityków PiS widać, że często są to recytacje.

Europoseł PiS Tomasz Poręba - w odpowiedzi właśnie na pytanie o Le Pen - mówił na konferencji w czasie WS tak: - Koledzy Donalda Tuska, Leszka Millera, Włodzimierza Cimoszewicza, Radosława Sikorskiego z grup politycznych, które współpracują z Platformą i SLD w Parlamencie Europejski - a mam tu na myśli pana byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera, byłego kanclerza Austrii Wolfganga Schuessela, byłego premiera Finlandii Paavo Lipponena, byłego premiera Francji Francois Fillona. Mam wreszcie na myśli byłą minister spraw zagranicznych Austrii Karin Kneiss. Wszyscy oni znaleźli zatrudnienie. Gdzie? W firmach współpracujących z Gazpromem i w firmach, które są bezpośrednio powiązane z Władimirem Putinem. W takim razie, kto tutaj jest proputinowski? Kto tutaj reprezentuje interesy Putina, również gospodarcze? - to słowa Poręby z konferencji.

W "briefie specjalnym" czytamy bliźniaczo podobny fragment: "(Zarzut o udział w spotkaniu Marine Le Pen) Marine Le Pen nie pracuje, w przeciwieństwie do wielu polityków tworzących Europejską Partię Ludową, albo Europejską Socjaldemokrację, w żadnej z rosyjskich spółek energetycznych. Chodzi o kolegów Donalda Tuska, Leszka Millera, Włodzimierza Cimoszewicza, Radosława Sikorskiego z grup politycznych, które współpracują z Platformą, z SLD w Parlamencie Europejski. Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, były kanclerz Austrii Wolfgang Schuessel, były premier Finlandii Paavo Lipponen, były premier Francji Francois Fillon, była minister spraw zagranicznych Austrii Karin Kneissl. Wszyscy oni znaleźli zatrudnienie w firmach współpracujących z Gazpromem i w firmach, które są powiązane z Putinem. Kto tutaj jest proputinowski? Kto tutaj reprezentuje interesy Putina?".

Z kolei wicerzecznik PiS poseł Radosław Fogiel mówił na tej samej konferencji tak: - Marine Le Pen, w przeciwieństwie do wielu polityków tworzących Europejską Partię Ludową albo Europejską Socjaldemokrację, nie pracuje w żadnej z rosyjskich spółek energetycznych.

W "briefie specjalnym" - cytowany też wyżej - czytamy niemal słowo w słowo to samo: "Marine Le Pen nie pracuje, w przeciwieństwie do wielu polityków tworzących Europejską Partię Ludową, albo Europejską Socjaldemokrację, w żadnej z rosyjskich spółek energetycznych".

W instrukcji niemal słowo w słowo skopiowano zdania z wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego na Warsaw Summit i dano politykom PiS do cytowania. "Niemiecka deklaracja dot. federalizacji Europy oznacza przekreślenie pamięci historycznej XX w., która budowała w Europie pewien typ wrażliwości, który prowadził Niemcy do samoograniczenia jeśli chodzi o ambicje. To samoograniczenie dziś jest odrzucane. To nie jest dobra wiadomość dla Europy, dla przyszłości UE. Na to przedsięwzięcie należy przygotować odpowiedź".

Mówiąc o deklaracji federalizacji UE, prezes PiS miał na myśli zapisy umowy koalicyjnej w Niemczech. Czerwono-żółto-zielona koalicja zapowiedziała pogłębienie integracji europejskiej, zatem Unia ma rozwijać się w kierunku "europejskiej federacji państw".

Prawicowi politycy zdecydowali, że następne spotkanie odbędzie się "w kolejnych miesiącach" w Hiszpanii.

Więcej o: