- Jest to bardzo pozytywny, neutralny plakat. Nie ma żadnego ukrytego przekazu. Jeżeli ktoś dopatruje się na nim negatywnych i złych znaczeń, to bardziej świadczy to o nim, niż o plakacie - powiedziała w rozmowie z Interią Monika Beuth-Lutyk.
Komentarz dotyczy kontrowersji, jakie (głównie po prawej stronie) wzbudził świąteczny plakat stołecznego ratusza. Prawicowym politykom nie spodobał się plakat przygotowany przez miasto stołeczne Warszawa z okazji świąt Bożego Narodzenia. Krytykowany jest między innymi brak symboli religijnych czy "mało świąteczna i ponura" kolorystyka. "Ponury i złowrogi. Mimo postaci ludzkich bije z niego samotność. Postaci nie mają twarzy. Choć są na łyżwach, to nie bawią się. Jadą przed siebie jak w transie. Chłód zimy nie jest zrównoważony ciepłym światłem gwiazd tylko upiorną czerwienią. Symbole bez treści. Życzenia wysilone" - pisał Krzysztof Bosak.
"Wszystko można, ale żeby ze Świąt Bożego Narodzenia zrobić JEB... PiS to trzeba być barbarzyńcą. Upadek kultury i polskości w opozycji trwa w najlepsze" - pisał z kolei Patryk Jaki.
- Naszym celem nie jest żaden negatywny przekaz czy obrażanie kogokolwiek, wręcz przeciwnie - dążymy, żeby on był dla wszystkich - zawarliśmy to w haśle na plakacie - podkreśla w Interii Beuth-Lutyk. - Nie ma nim symboli religijnych, ponieważ jesteśmy administracją samorządową. Szopek z Jezusem oczekiwałabym raczej w przekazie instytucji związanych z religią i kościołem, a nie jednostek administracji, które powinny być neutralne światopoglądowo - mówi.
Rzeczniczka poinformowała, że plakat Aleksandra Jasionowska, która pracuje w ratuszu. Miasto akceptowało grafiki. - Każdy z nas realizuje swoją pracę, która jest nadzorowana przez przełożonych. To nie jest tak, że ktoś sam podejmuje jakieś inicjatywy, jest cała ścieżka akceptacji - tłumaczy i podkreśla: - Nie ma sytuacji, w której osoba o określonych poglądach, z którymi mniej lub bardziej się uzewnętrznia może je w jakiś sposób przekładać na swoją pracę - stwierdza Beuth-Lutyk. - My nie pytamy pracowników o poglądy, oceniamy ich pracę - dodaje.