Manifestacje pod hasłem "Nie chciej, Polsko, mojej krwi" odbywają się w wielu miastach Polski. Największa z nich rozpoczęła się o godzinie 18 w Warszawie, pod Sejmem. "Za mało nas umiera. Za mało nas ma zmarnowane życie. Za mało nas cierpi. Pisowska nienawistna ojczyzna się znów o nas upomina" - piszą organizatorki manifestacji, działaczki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, w opisie wydarzenia na Facebooku. Na ulicach miast, przez które przechodzą protestujące kobiety, słychać takie hasła jak "Moje ciało, mój wybór", "Aborcja znaczy życie" czy "J***ć PiS". Poniżej publikujemy listę protestów, które już się rozpoczęły i tych, które dopiero się zaczną.
"Nie chciej, Polsko, mojej krwi!". Gdzie odbywają się protesty?
1 grudnia (środa)
2 grudnia (czwartek)
Protesty kobiet są odpowiedzią na projekty ustaw o powołaniu Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii oraz o bezwzględnym zakazie aborcji, których czytania Sejm zaplanował na 1 grudnia.
Autorami projektu "Stop aborcji 2021" są członkowie Fundacji Pro-Prawo do Życia. Ich zdaniem osoby dokonujące aborcji oraz te, które udzielają im informacji lub środków poronnych, powinny być karane. Jeśli ustawa by przeszła, za aborcję groziłoby nawet dożywocie. Powołanie Instytutu Rodziny i Demografii natomiast jest pomysłem Bartłomieja Wróblewskiego z PiS. Celem tej instytucji miałaby być "ochrona rodziny i małżeństw". Projekt obejmuje m.in. ograniczenie liczby cięć cesarskich i rozwodów. Strajk Kobiet zwraca uwagę, że ustawa jest wymierzona również w rodziny LGBT+.
"Wróblewski będzie mógł dzięki niemu [projektowi - red.], na uprawnieniach prokuratora, uczestniczyć w postępowaniach rozwodowych i skutecznie blokować orzeczenia. Będzie mógł wytaczać sprawy przeciwko osobom LGBT+ mającym dzieci, żądając pozbawienia ich praw rodzicielskich. Będzie mieć dostęp do gromadzonych przez jakikolwiek w Polsce podmiot danych o każdej ciąży, każdym poronieniu, każdej kobiecie w kraju" - napisały działaczki.
Protesty to także reakcja na pomysł rządzących dot. ewidencji ciąż w Systemie Informacji Medycznej, który pojawia się w mediach jako "rejestr ciąż". Przed tym rozwiązaniem w wywiadzie z Gazeta.pl przestrzegał senator KO Krzysztof Brejza. - Nie będzie kolczyka zakładanego kobiecie, ale ci ludzie dążą do tego, aby mieć rejestr i podgląd, która z pań jest w ciąży, a która jeszcze nie - powiedział senator. - Można potem weryfikować, która z pań była w ciąży, która poroniła, a może nie poroniła, bo coś się stało i wyjechała za granicę - podkreślił polityk.
Więcej informacji z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
"Wśród wrażliwych danych w systemie byłyby też informacje o implantach medycznych, a dla dobrego pozoru 'dbania o zdrowie' także grupy krwi, alergie" - wskazują działaczki Strajku Kobiet. "W państwie dyktatury, za którą już zapłaciłyśmy niejedną śmiercią na porodówce, nie ma miejsca na prywatność, bo prywatność to wolność i samostanowienie" - zaznaczają.