W październiku 2020 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że przerywanie ciąży ze względu na ciężkie wady płodu jest niezgodne z polską konstytucją. Decyzja wywołała masowe protesty i antyrządowe manifestacje w całym kraju. Aktualnie trwają prace nad obywatelskim projektem, który doprowadziłby do zakazu aborcji, nawet jeśli ciąża byłaby wynikiem gwałtu. Za taki czyn groziłaby kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Nowy projekt nowelizacji, który wypłynął z Ministerstwa Zdrowia, zakłada m.in. rejestrowanie w Systemie Informacji Medycznej informacji o ciąży pacjentek i określa, które dane medyczne pacjentów trafiają do Systemu Informacji Medycznej. Włączono do niego dane o implantach medycznych, informację o alergiach, grupie krwi oraz o ciąży.
- Kobiety mogą zacząć być wzywane na policję z pytaniem "co się stało z pani ciążą i kto pani pomógł przerwać tę ciążę" - oceniła prawniczka Kamila Ferenc cytowana TVN24.
Kobiety, które nie chcą lub nie mogą urodzić, niejednokrotnie decydują się na zabieg w Czechach, Niemczech, Holandii lub Danii. Teraz, gdy rząd chce, aby dane o ciąży pacjentek były rejestrowane w Systemie Informacji Medycznej, opozycja obawia się, że celem tego rozwiązania jest utrudnianie wykonywania aborcji za granicami Polski.
- Prawo, czy bezprawie, które obowiązuje, de facto zagraża życiu kobiety - stwierdziła Wanda Nowicka z Nowej Lewicy. - Dlaczego obecna władza tak nienawidzi kobiet, aby zamieniać je w maszyny do reprodukcji, gdzie, nie wiem, czy ma się zgadzać liczba ciąż z liczbą porodów? - dopytywał marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
- Ten rejestr może być właśnie do tego wykorzystywany, by śledzić i stosować presję i na lekarzach i na pacjentkach, co widzieliśmy już parę tygodni temu - alarmowała Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050.
Więcej informacji ze świata i kraju przeczytasz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
- Przechodzimy z informacji, która była zapisywana na papierze, na tej tradycyjnej karcie pacjenta do rozwiązań informatycznych, cyfrowych - uspokoił Adam Niedzielski, którego słowa cytuje TVN24. Jednak odmienne zdanie ma przedstawiciel opozycji.
- Elektroniczny system kontroli ciąż tak, żeby pan prokurator mógł sprawdzić, co z tą ciążą się stało potem. Nie ginekolodzy będą w Polsce prowadzić ciąże, ale prokuratorzy Ziobry - stwierdził Krzysztof Brejza, senator PO.
- Po co? Skoro mają prokuraturę, rejestry, do których ma wgląd prokuratura Ziobry i służby Kamińskiego. Można potem weryfikować, która z pań była w ciąży, która poroniła, a może nie poroniła, bo coś się stało i wyjechała za granicę. A jeżeli poroniła w Polsce, to czy poroniła naturalnie. To jest realizacja projektu radykałów z PiS - powiedział Brejza w rozmowie z Gazeta.pl.