- Jeżeli to wszystko jest oparte na faktach, to bardzo źle i niedobrze - skomentował publikację Wp.pl senator PiS, były marszałek Senatu Stanisław Karczewski, z zawodu chirurg. Jak dodał w programie "Tłit" w Wp.pl, sprawa "na pewno zostanie wyjaśniona". Sprawę komentują też w mediach społecznościowych politycy opozycji.
Wiceminister sportu Łukasz Mejza w założonej przez siebie w lipcu ub.r. spółce Vinci NeoClinic (obecnie funkcjonującej pod nazwą Mejza Business Group) miał oferować chorym i ich bliskim pomoc w organizacji terapii "pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi" - ustalił portal Wp.pl. Terapia miała się odbywać w jednym z ośrodków w Meksyku.
Hasło firmy brzmiało: "Leczymy nieuleczalne". Spółka kierowała swoją ofertę m.in. do pacjentów nowotworowych i tych cierpiących na choroby neurologiczne. Cena usługi miała wynosić co najmniej 80 tys. dolarów. Jak informuje Wp.pl, obejmowała ona m.in. koszt przelotu do Ameryki, a także samą terapię.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Żadna szanująca się klinika i żaden odpowiedzialny lekarz nie będzie przekonywał, że terapią komórkami macierzystymi jest w stanie dziś skutecznie wyleczyć szereg różnych chorób, od problemów neurologicznych, przez uszkodzenia rdzenia kręgowego po nowotwory. Nie ma na to dowodów naukowych - podkreślił w rozmowie z Wp.pl prof. Józef Dulak, ekspert Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Podobnego zdania są też inni eksperci zapytani przez dziennikarzy Wp.pl. Przed leczeniem "pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi" w Meksyku ostrzegał także m.in. portal Siepomaga.pl.
Współpracownicy Mejzy działali w Zielonej Górze. Jak podaje Wp.pl, za pośrednictwem internetu szukali rodzin chorych dzieci i nawiązywali z nimi kontakt. Asystenci społeczni obecnego wiceministra zarejestrowali dodatkowo w okresie od stycznia do marca 2020 r. ok. 20 stowarzyszeń, które miały zajmować się prowadzeniem zbiórek na terapie za granicą.
Z rodzinami chorych osób miał bezpośrednio kontaktować się także Łukasz Mejza.
"Dziś po medycznej firmie Łukasza Mejzy nie ma już śladu. A przynajmniej ktoś zrobił wiele, żeby takiego nie było. Usunięta została strona internetowa. Ktoś, kto to zrobił, zadbał też o to, żeby w sieci nie pozostała żadna jej kopia. Wyczyszczone są media społecznościowe, a komentarze na blogach zostały usunięte" - opisuje Wp.pl. Współpracownicy Mejzy mieli zakończyć poszukiwania chorych w lutym. Twierdzą w rozmowie z portalem, że za kilka miesięcy pracy w spółce Mejzy nie otrzymali wynagrodzenia.
Wiceminister nie odpowiedział na pytania przesłane przez Wp.pl.
Portal Gazeta.pl w środę rano skierował prośbę o komentarz do Łukasza Mejzy na jego dwa adresy e-mailowe. Zapytanie skierowaliśmy także do kancelarii prawnej reprezentującej wiceministra. Odpowiedź publikujemy w całości:
W odpowiedzi na Pana pytania przesyłamy oświadczenie naszego Mocodawcy. Na ten moment nie będziemy w żaden inny sposób odnosić się do nieprawdziwych zarzutów sformułowanych w spornej publikacji portalu wp.pl.
1. Treść artykułu będzie przedmiotem postępowań sądowych. Niezwłocznie po jego publikacji podjąłem kroki prawne mające na celu ochronę mojego dobrego imienia i reputacji. O szczegółach będę informować w najbliższym czasie.
2. Dzisiejsza publikacja jest kolejnym nierzetelnym atakiem na mój wizerunek i dobre imię. Ukazanie się tych artykułów wiążę z faktem, iż w krótkim czasie przed ich opublikowaniem odrzuciłem propozycje opuszczenia obozu rządowego i przejścia do opozycji. Takich propozycji zasilenia obozu totalnej opozycji od złożenia ślubowania poselskiego otrzymałem kilka, zawsze odmawiałem. Jednakże w przypadku wcześniejszych propozycji stawką nie było utrzymanie większości rządowej, stąd brutalność i bezwzględność obecnych ataków.
3. O intencjach autora dwóch kluczowych ataków na mnie świadczy jego wpis w jednym z portali społecznościowych opublikowany w dniu, w którym zostałem członkiem rządu, o następującej treści: „Prośba: dawni znajomi, kontrahenci oraz sympatycy Łukasza Mejzy - jeśli macie ciekawe informacje na temat pana Łukasza i chcecie się nimi podzielić - napiszcie: szymon.jadczak@pm.me. Anonimowość gwarantowana."
4. Należy szczególnie podkreślić, że ani ja, ani spółka Vinci NeoClinic sp. z o.o. nie wystawiliśmy ani jednej faktury i nie zarobiliśmy złotówki na działalności opisanej w artykule. Spółka nigdy nie zamierzała prowadzić i nie prowadziła działalności medycznej. Przedmiotem jej działalności miało być prowadzenie biura turystyki medycznej. Autorzy materiału mogli z łatwością potwierdzić tę informację w publicznych rejestrach zawierających dane spółki.
5. Propozycję powołania spółki Vinci NeoClinic a następnie rozszerzenia jej działalności otrzymałem od osoby, która skutecznie skorzystała z terapii leczenia komórkami macierzystymi pomimo iż lekarze diagnozowali jej chorobę jako śmiertelną.
6. Po powzięciu informacji o wątpliwościach natury medycznej i moralnej dotyczących tej terapii, natychmiast wycofałem się z działalności firmy. W związku z tym nie tylko nie odniosłem najmniejszych korzyści majątkowych, ale poniosłem koszty finansowe. Zainwestowane środki potraktowałem jako własne straty.
7. Nigdy, wbrew tezom autorów artykułu, nie rozmawiałem ani nie kontaktowałem się w żaden sposób z wymienioną w tekście p. Pauliną Materną.
8. Autorzy artykułu nie dali mi możliwości odniesienia do nieprawdziwych tez zawartych w artykule. Mimo jasnej, pisemnej deklaracji, że na wszystkie pytania odpowiem w ciągu dwóch dni, materiał ukazał się zaledwie kilkanaście godzin po tym, jak otrzymałem pytania.
To kolejne doniesienia na temat działalności polityka. Przed kilkoma dniami portal Wp.pl opublikował tekst zatytułowany "Długi, wspólnicy zarzucający oszustwo, handel maseczkami i powoływanie się na wpływy. Oto tajemnice ministra Łukasza Mejzy". Wiceminister w wydanym w poniedziałek oświadczeniu stwierdził, że ów tekst "zawiera szereg kłamstw, insynuacji i błędów faktograficznych". Zapowiedział kroki prawne.
Łukasz Mejza startował do Sejmu z list PSL. Poselski mandat objął w marcu 2021 r. po śmierci Jolanty Fedak. W październiku został wiceprezesem Partii Republikańskiej, niedługo potem został wiceministrem sportu.