22 lipca tego roku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że w przypadku polskiej prawniczki, której sprawę rozpatrywała Izba Dyscyplinarna, doszło do naruszenia jednego z artykułów Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Według ETPC Izba Dyscyplinarna nie ma "atrybutów sądu zgodnego z prawem", a Polska ma wypłacić prawniczce 15 tys. euro z tytułu poniesionych szkód niemajątkowych.
Trybunał stwierdził w orzeczeniu m.in., że "rekomendacja kandydatów do powołania sędziego do Izby Dyscyplinarnej (...) została powierzona KRS, organowi, który nie miał wystarczających gwarancji niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej". ETPC dodał, że procedura powoływania sędziów "ujawnia nieuzasadniony wpływ władzy ustawodawczej i wykonawczej" i "podważając legitymację sądu złożonego z tak powołanych sędziów". "Naruszenia procedury powoływania sędziów do Izby Dyscyplinarnej były tak poważne, że naruszały samą istotę prawa do "sądu ustanowionego ustawą'" - podkreślono.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Polski rząd nie zgadzał się z wyrokiem ETPCz, dlatego złożył wniosek do Wielkiej Izby Trybunału o rozpoznanie tej sprawy. Jak informuje Onet, teraz po cichu się z tego wycofał. - Widząc, że zwrócenie się do ETPCz o rozpoznanie sprawy przez Wielką Izbę raczej nie ma żadnych szans, rządzący - zapewne obawiając się kompromitacji i przegranej - teraz będą próbować działać na "pewnym rynku", czyli rynku wewnętrznym - powiedział w rozmowie z portalem dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Przypomnijmy bowiem, że tej sprawie Ziobro złożył także wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. W środę TK badać ma rzekomą niezgodność z polską konstytucją art. 6. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, mówiący o prawie do rzetelnego procesu sądowego, prowadzonego przez niezależny i bezstronny sąd.