Medycy na granicy kończą misję. "Mieliśmy prawo się spodziewać, że zostaniemy zaatakowani osobiście"

- Sceny, które oglądaliśmy, czasami przypominały nam bardzo mroczne czasy z trudnej polskiej historii. Niezmiennie apelujemy, aby pilnie rozwiązać ten dramat humanitarny, który dotyka wielu ludzi - powiedział na konferencji koordynator inicjatywy Medycy na granicy. Grupa zakończyła w poniedziałek działalność, jej misję przejmie Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej.

Grupa Medycy na granicy zakończyła działalność przy granicy dzień wcześniej, niż planowała. Powodem, jak poinformowano na poniedziałkowej konferencji prasowej, było zniszczenie samochodów medyków. - Najważniejszą zasadą w ratownictwie medycznym jest bezpieczeństwo osób, które udzielają pomocy i zawsze najważniejsze dla nas było to, aby wszyscy nasi ludzie bezpiecznie wrócili z granicy. Niestety to, co wydarzyło się wczoraj rano, sprawiło, że nasz specjalista ds. bezpieczeństwa uznał sytuację za niebezpieczną, a ryzyko naszych działań określił jako nieakceptowalne - powiedział na konferencji Jakub Sieczko, koordynator grupy. Przypomniał, że w niedzielę rano ktoś uszkodził pięć samochodów należących do medyków.

Zobacz wideo Policja zatrzymała mężczyznę, który groził atrapą broni innemu kierowcy

Medycy na granicy: Mieliśmy prawo się spodziewać, że zostaniemy zaatakowani osobiście

- Prawdopodobnie zostały zniszczone przy użyciu siekier i noży. Cztery samochody to były prywatne auta naszych medyków, piąty należał do ekipy dokumentalistów, która towarzyszyła nam w działaniach. Nie wiemy, kto to zrobił. Sprawą zajmuje się Komenda Wojewódzka Policji w Białymstoku. Członkowie zespołu złożyli obszerne zeznania. Liczymy na to, że sprawcy tego haniebnego i nieakceptowalnego czynu zostaną ujęci. W sytuacji, gdy auta naszego zespołu są atakowane siekierami i nożami, mieliśmy pełne prawo spodziewać się tego, że następnym razem zostaniemy zaatakowani my osobiście. W takiej sytuacji zmuszeni byliśmy podjąć decyzję o tym, że nasza działalność na granicy musi zostać zawieszona - podkreślał Sieczko. 

O sprawę zniszczonych aut Gazeta.pl zapytała Komendę Wojewódzką Policji w Białymstoku. "Ok 7:30 dyżurny hajnowskiej komendy otrzymał zgłoszenie o uszkodzeniu pięciu samochodów zaparkowanych przy jednym z pensjonatów w miejscowości Świnoroje. Policjanci na miejscu ustalili, że ktoś w nocy w pięciu prywatnych samochodach uszkodził między innymi karoserię, przebił opony, a także wybił szyby. Na miejscu nadal twoją czynności, policjanci zbierają materiał dowodowy i ustalają okoliczności zdarzenia. Zostały przyjęte zawiadomienia od pokrzywdzonych, a samochody zostały zabezpieczone do dalszych czynności" - przekazał nam podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik komendy.

PCPM przejmuje misję Medyków na granicy

Od wtorku działania grupy medyków ma kontynuować Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Medycy na granicy na przygranicznych terenach działali od 7 października. - Nasza inicjatywa spowodowała, że na pewno kilka żyć zostało uratowanych - podkreślił na konferencji koordynator grupy. Sieczko stwierdził, że "na granicy rozgrywa się ogromny dramat, jakiego na tych ziemiach nie doświadczyliśmy prawdopodobnie od lat". - Sceny, które oglądaliśmy, czasami przypominały nam bardzo mroczne czasy z trudnej polskiej historii. Niezmiennie apelujemy, aby pilnie rozwiązać ten dramat humanitarny, który dotyka wielu ludzi - mówił. - Kryzys się nasila, sytuacja się pogarsza. Nasz zespół miał coraz więcej interwencji, więc mamy wrażenie, że kryzys eskaluje, szczególnie, że warunki termiczne są coraz trudniejsze. Mamy środek listopada, niedługo będziemy mieli zimę, a zimowe noce w podlaskich lasach to środowisko, w którym nie da się przeżyć przez dłuższy czas - podkreślał.

Więcej o: