Mateusz Morawiecki przemawiał w czwartek w hali Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół". Byli tam także m.in. wicepremierzy Jarosław Kaczyński, Jacek Sasin i Piotr Gliński, a także szef MON Mariusz Błaszczak.
Premier przekonywał, że Polacy muszą pozbyć się "wtłaczanego przez 300 lat nawyku". - To nawyk pewnego rodzaju gorszości, że jesteśmy od innych gorsi, nawyk mikromanii, to polityka pedagogiki wstydu, to próba wrzucania na nasze sumienia, barki cudzych win, grzechów. Znamy to aż nadto dobrze - mówił.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Szef rządu zaznaczył, że "niepodległość zaczyna się od silnego ducha". - Nas uczono, abyśmy słuchali innych przez dziesiątki, setki lat, a my chcemy w Polsce rządzić się po naszemu, po polsku. Chcemy pozbyć się nawyków odpowiadania przed innymi za nasze i nie nasze winy, za nasze i nie nasze grzechy, odpowiadania przed innymi trybunałami. Jest tylko jeden, jedyny trybunał, przed którym odpowiadamy: to trybunał naszej historii i naszej przyszłości - podkreślał.
Premier mówił też o tym, że trzeba "budować suwerenne elity, w bardzo szerokim rozumieniu tego słowa". - Nasza miłość do Rzeczypospolitej, także tej trzeciej, nie będzie przez to mniejsza, jeśli uwypuklimy podstawową wadę, to, że elity tamtej Rzeczypospolitej do 2015 r. z krótkimi przerwami dbały, no właśnie, o co, o kogo? Chyba najłagodniej będzie, jeśli powiem, że dbały przede wszystkim o siebie - ocenił.
- To jest ich główny grzech, na pewno też grzechem części z nich jest agenturalność. Egoizm zaszczepiony w naszych elitach, wsobność, dbanie tylko o siebie, było tym podstawowym grzechem, słabością, na drodze do naszej niepodległości, do siły naszej niepodległości - stwierdził Morawiecki.
- I to właśnie dlatego dzisiaj idziemy pod górę z plecakiem pełnym kamieni, krętą ścieżką i jeszcze z góry ktoś próbuje nas jakimiś bosakami, jakimiś kijami spychać w dół. To jest walka o rzeczywistą suwerenność i podmiotowość, to walka z tymi słabościami, które przez dziesiątki lat nam towarzyszyły, wspierane, wzmacniane niestety przez naszych sąsiadów, którzy nie mogą przyzwyczaić się do tego, że dzisiaj chcemy być silnym, podmiotowym państwem - dodał.