Oświadczenie działacza opozycji opublikowała Małgorzata Dobrzańska-Frasyniuk, jego żona. "Stawiam się dziś na wezwanie Prokuratury Wojskowej jako podejrzany o popełnienie przestępstwa z artykułu 226 par 1 k.k. i art. 212 par 2 k.k. w zw. Z art. 11 par 2 k.k." - czytamy. Wymienione przepisy dotyczą znieważenia funkcjonariusza publicznego lub "osoby do pomocy mu przybranej" w związku z pełnieniem obowiązków służbowych oraz pomówienia osoby, grupy osób, instytucji, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej.
Więcej wiadomości o polskiej polityce na stronie głównej Gazeta.pl.
"Stawiam się wyłącznie po to, aby publicznie postawić zarzuty premierowi RP oraz jego ministrom, odpowiedzialnym w świetle obowiązującej Konstytucji RP oraz prawa karnego za decyzje podejmowane w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej" - stwierdził Władysław Frasyniuk.
"Rząd Rzeczypospolitej Polskiej ponosi wyłączną odpowiedzialność za łamanie zasad praworządności i praw człowieka. Premier oraz podlegli mu ministrowie odpowiadają za tortury oraz śmierć uchodźców na naszej wschodniej granicy" - dodał w oświadczeniu. Frasyniuk podkreślił, że rząd RP "wielokrotnie łamał zapisy Konstytucji, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz Konwencji Genewskiej". "Fundamentem demokratycznego Państwa prawa jest zasada odpowiedzialności rządzących. Jestem przekonany, iż wolni obywatele w niedługim czasie przedstawią pełen akt oskarżenia a odpowiednie paragrafy zostaną odczytane publicznie tym, którzy dziś w poczuciu bezkarności sprawują władzę" - czytamy.
Frasyniuk odniósł się do sprawy w TVN24. Jak stwierdził, "władza, która łamie konstytucję i łamie prawa człowieka, jest zainteresowana tym, żeby zamknąć usta wszystkim tym, którzy protestują". - Władza doprowadziła do sytuacji, w której sądy nie mają kontroli nad tym, co się dzieje na granicy, dziennikarze, czyli czwarta władza, jest niedopuszczana do tego, by pokazywać opinii publicznej to, co się dzieje na granicy. A na granicy mamy tortury i mamy zgony ludzi. Wezwanie mnie na prokuraturę traktuję jako element szantażu i zastraszania tej części społeczeństwa, która głośno protestuje - ocenił.
Pytany, czego dotyczyły zarzuty, stwierdził: - Nie wiem, szczerze powiedziawszy. Nie zrozumiałem zarzutów, które mi przedstawiono.
Dodał, że jego zdaniem nie są to zarzuty, które należy "traktować poważnie". - Poważnie należy traktować polityczną odpowiedzialność władzy za represje i za zgony na polskiej granicy - stwierdził. Dodał, że zarzutów nie uzasadniono.
W sierpniu w "Faktach po faktach" Frasyniuk komentował sytuację w Usnarzu Górnym, gdzie koczowala grupa migrantów. Pilnowali ich m.in. polscy żołnierze. - Mam wrażenie, że to jest wataha, wataha psów, która osaczyła biednych, słabych ludzi […]. No tak nie postępują żołnierze. Śmieci po prostu, to nie są ludzkie zachowania, trzeba to mówić wprost. To antypolskie zachowanie. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu, przeciwnie - plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice, albo dziadkowie - mówił.
Po tych słowach w sprawie "znieważenia żołnierzy Wojska Polskiego" zawiadomienie w prokuraturze złożył Mariusz Błaszczak, szef MON.