Premier Mateusz Morawiecki odniósł się do słów szefa Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska, które ten napisał w swoich mediach społecznościowych w odpowiedzi nie tylko do słów Janusza Kowalskiego o referendum ws. wyjścia Polski z Unii, ale także debaty w Kongresie USA nt. demokracji w Polsce i na Węgrzech. "Panie Donaldzie, jeszcze jest czas, żeby przeprosić za tego kolejnego fake newsa. Odwagi" - napisał Morawiecki.
"Kongres USA dyskutuje o możliwych sankcjach na Polskę i wycofaniu wojsk amerykańskich z naszego kraju. Tego samego dnia PiS ustami posła Kowalskiego wskazuje 2027 rok jako datę referendum w sprawie wyjścia Polski z Unii. Tak wygląda zdrada stanu" - napisał Tusk na Twitterze w czwartek 4 listopada rano. Wieczorem tego samego dnia premier Morawiecki odniósł się do tych słów na Facebooku.
"Byłem przekonany, że jeśli chodzi o wyczyny naszych konkurentów politycznych, przede wszystkim ich kłamstwa, już nic nie może mnie zdziwić. Jednak lider opozycji, Pan Tusk, znowu zapukał w dno od spodu" - napisał. Zdaniem polityka, "każdy może w mniej niż minutę sprawdzić", że nic z tego, co napisał szef PO o dyskusji amerykańskiego Kongresu na temat Polski, nie miało miejsca. "Ale minęło już wiele godzin od tego wpisu i lider Platformy nadal go nie sprostował" - dodał Morawiecki.
Więcej informacji z kraju i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W środę 3 listopada na posiedzeniu Komisji helsińskiej przy Kongresie USA odbyło się wysłuchanie dot. "erozji norm demokratycznych w Polsce i na Węgrzech". Senator Ben Cardin powiedział, że zgodnie z raportem Freedom House współczynnik demokracji spadł o 19 punktów na Węgrzech oraz o 20 punktów w Polsce.
Prezeska think tanku German Marshall Fund i była zastępczyni sekretarza stanu ds. Europy Heather A. Conley zwróciła natomiast uwagę, że dotychczasowe działania Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej wobec stanu demokracji w obu państwach nie przyniosły, jak dotąd, skutku. - Nasze zaangażowanie w tej sprawie musi być stale podtrzymywane i nieepizodyczne. Być może powinniśmy zastanowić się nad zmianą rozlokowania wojsk w regionie - powiedziała, sugerując, że być może oba kraje powinny ponosić koszty ekonomiczne z powodu polityki ich rządów.