Minął rok, odkąd prezydent Andrzej Duda przygotował ustawę ws. aborcji. Projekt dotyczy zawężenia interpretacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ale jak dotąd nie rozpoczęto nad nim prac. O sprawę został zapytany wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Dziennikarz TVN24 zapytał wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, co z zapowiadanym przez Prawo i Sprawiedliwość wsparciem kobiet w trudnych sytuacjach związanych z ciążą, a także co z projektem ustawy, który przygotował prezydent Andrzej Duda.
- Gdzieś się szykuje. Ale, prawdę mówiąc, w Sejmie w tej chwili tego nie ma. [...] Nie ma w planie najbliższego posiedzenia - przyznał polityk PiS. Dziennikarz zapytał więc o powód pozostawienia kobiet samych sobie. - No rzeczywiście, może trzeba pewne prace przyspieszyć - odparł Terlecki.
Więcej informacji z kraju przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ponad rok temu Trybunał Julii Przyłębskiej zaostrzył przepisy dot. aborcji, de facto zakazując jej niemal całkowicie. Orzeczenie Trybunału wywołało masowe, wielodniowe protesty na ulicach polskich miast.
Prezydent Duda zwrócił wówczas uwagę, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji doprowadził do uniemożliwienia przerwania ciąży ze względu na wady letalne płodu, gdy wiadomo, że dziecko po porodzie nie będzie w stanie przeżyć. Duda podkreślał wówczas, że w takich sytuacjach ochrona życia "pozostaje poza mocą ludzką".
"Zdecydowałem się na złożenie do Sejmu RP projektu zmiany ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Uwzględniając wskazania Trybunału, projekt ten przewiduje wprowadzenie nowej przesłanki, która przywraca możliwość przerwania ciąży, w sposób zgodny z zasadami Konstytucji RP, jedynie w przypadku wystąpienia tzw. wad letalnych, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne" - zapowiadał wówczas w oświadczeniu prezydent Duda.
W odpowiedzi premier Mateusz Morawiecki zadeklarował, że rząd jest gotowy "bardzo szybko, nie tylko poddać dyskusji, uzgodnić ją, ale bardzo szybko wdrożyć". - Tak, żeby nie było wątpliwości co do tego, że jeżeli ciąża zagraża życiu, zdrowiu kobiety, jeżeli ciąża pochodzi z gwałtu lub z czynu zabronionego, to żeby jasne było dla wszystkich kobiet, że sprawy nie ulegają zmianie względem poprzedniego stanu prawnego - mówił wówczas premier.
To było ponad rok temu. Wówczas prezydent i premier złożyli obietnice szybkiej zmiany przepisów. Nie wiadomo, gdzie jest projekt ustawy prezydenta Dudy, ale wiadomo, że rząd Morawieckiego dotąd go nie wdrożył.
Tymczasem 30-letnia Izabela z Pszczyny, która zgłosiła się do szpitala w 22. tygodniu ciąży z bezwodziem i wadami letalnymi płodu, zmarła z powodu sepsy. Zostawiła męża, osierociła córkę. Według komunikatu pełnomocniczki rodziny lekarze "przyjęli postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co [kobieta - red.] wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwości legalnej aborcji".