- Dowiedzieliśmy się, że Iryna i jej mąż Alaksandr zostali przewiezieni do aresztu przy ul. Akreścina - powiedziała Agnieszka Romaszewska w PAP, której depesze publikuje gazetaprawna.pl. Jak dodała, martwi się o Sławinkową, bo areszt jest "katownią, w której torturuje się więźniów, zwłaszcza politycznych".
- Zaczyna się od tego, że kiedy taki polityczny wchodzi do celi, to funkcjonariusze zabierają z niej wszystkie materace, żeby spał na gołych dechach. Nie ma szans, żeby taka osoba dostała paczkę. Był przypadek, że w celi, w której siedziały kobiety, został rozlany chlor - relacjonowała w PAP Romaszewska. Jak stwierdziła, "na Akreścina trafia się za tzw. przekroczenia administracyjne, typu, że ktoś przeklinał w miejscu publicznym albo opierał się milicji". Dodała jednocześnie, że zarzuty mogą zostać zmienione na kryminalne, jak to miało miejsce w przypadki Angeliki Borys.
Więcej informacji z Białorusi na stronie głównej Gazeta.pl.
O zatrzymaniu na lotnisku Iryny Sławnikowej, pracownicy Biełsatu i wiceprezeski Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, Romaszewska poinformowała w sobotę przed południem. Dziennikarka wracała z mężem z wakacji w Egipcie.
Oficjalne powody zatrzymania nie są na razie znane, rodzina i współpracownicy przedstawicielki Biełsatu mają utrudniony dostęp do informacji w tej sprawie. Wiadomo jedynie, że dziennikarka przebywa w areszcie śledczym w Mińsku.
Władze w Mińsku uznały Biełsat za organizację "ekstremistyczną", wszelkimi środkami starają się utrudnić pracę dziennikarzy tej stacji. Romaszewska nie ma wątpliwości, że również zatrzymanie Iryny Sławnikowej ma tło polityczne. - To takie "sprzątanie". Oni - mówiąc kolokwialnie - zamknęli już prawie każdego, teraz szukają, co jeszcze mogliby zrobić. Poziom terroru jest taki, że czegoś takiego jak żyję nie widziałam, tego nawet w PRL-u nie było, raczej w takim głębokim komunizmie - powiedziała.
Uwolnienia Iryny Sławnikowej żąda zarząd Telewizji Polskiej. Mateusz Matyszkowicz z zarządu TVP powiedział Polskiemu Radiu, że telewizja publiczna powiadomiła już o tej sprawie polskie władze. - Poinformowaliśmy od razu Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które podjęło wszelkie przewidziane w takich sytuacjach środki. Po drugie jesteśmy w stałym kontakcie z EBU, z Europejską Unią Nadawców. Przypominam, że to nie jest pierwsze takie aresztowanie, Daria Czulcowa, Kaciaryna Andrejewa, dwie dziennikarki Biełsatu, przebywają w Białoruskim więzieniu - powiedział Mateusz Matyszkowicz.
Biełsat jest częścią Telewizji Polskiej - to białoruskojęzyczna stacja, która nadaje z Polski, poprzez satelitę i Internet. Jej misją jest dostarczanie Białorusinom rzetelnych informacji, poza strumieniem propagandy reżimu Aleksandra Łukaszenki. Władze w Mińsku uznały Biełsat za organizację „ekstremistyczną", wszelkimi środkami starają się utrudnić pracę dziennikarzy tej stacji.
Parlament Europejski wezwał w ubiegłym miesiącu Komisję Europejską do nałożenia kolejnych sankcji na reżim Aleksandra Łukaszenki. Jako powody wymieniono m.in. tłumienie niezależnych mediów, prześladowania działaczy opozycji oraz członków mniejszości polskiej oraz fałszowanie wyborów.