W piątek po południu w Sejmie ma się odbyć głosowanie w sprawie projektu zmian w prawie o zgromadzeniach. Proponowane przez Fundację Życie i Rodzina Kai Godek przepisy w praktyce zakazywałyby m.in. demonstracji społeczności LGBT. W obszernym wpisie na Facebooku inicjatywę skomentował Tomasz Terlikowski.
"Projekt 'Stop LGBT' jest z mojej - jako konserwatysty i katolika perspektywy - społecznie niedopuszczalny, nieskuteczny, ale i szkodliwy" - napisał. "Niedopuszczalny dlatego, że w podzielonym od dawna i bardzo mocno społeczeństwie, odbierającym jedną z fundamentalnych wolności, jaką jest manifestowanie swoich poglądów. Nie chodzę ani na Marsze Równości, ani na Marsze Niepodległości, ale uznaję, że i jedna i druga strona, i zwolennicy jednych i drugich poglądów, mają prawo je manifestować. Tak, jak ja mam prawo pójść na Procesję Bożego Ciała czy na Marsz Życia i Rodziny" - czytamy dalej w komentarzu Terlikowskiego.
Publicysta ocenił, że projekt jest szkodliwy, bo "odebranie jednej z grup prawa do manifestowania swoich poglądów, prędzej czy później uderzy w inne grupy". "Jeśli aktualnie silniejsza strona ma prawo do uznania, że jakieś poglądy, opinie czy przekonania nie mogą być manifestowane, to za kilka lat, gdy karta się odwróci, inna strona będzie mogła odnieść to do poglądów, opinii czy przekonań drugiej strony" - pisze dziennikarz i dodaje, że "zasada wolności manifestowania poglądów - w tak mocno podzielonym i coraz mocniej oddalającym się od siebie społeczeństwie - chroni każdą ze stron i pozwala ułożyć sobie jakoś życie".
Więcej o "Stop LGBT" i wydarzeniach w Sejmie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
"Jej naruszenie prędzej czy później uderzy we wszystkich. A język, styl argumentacji, jaki zaprezentowali wnioskodawcy, zamiast odbudowywać możliwość porozumienia, jaka jest potrzebna nam i naszym dzieciom, niepotrzebnie dzieli, stygmatyzuje, wprowadza agresję" - podkreśla Terlikowski.
Dalej autor zauważa, że pomysł jest nieskuteczny. "Załóżmy (w co nie wierzę, bo nie ma na to większości nawet w Zjednoczonej Prawicy), że ten projekt przejdzie, a nie ugrzęźnie w komisjach sejmowych na lata, czy rzeczywiście ktokolwiek wierzy, że Marsze przestaną być organizowane? To fikcja" - czytamy. "Z tych powodów ten projekt - dla dobra społecznego, ale także ze zwykłej ludzkiej uczciwości, a nawet długofalowego interesu politycznego konserwatywnej strony, powinien być odrzucony" - konkluduje publicysta.
W czwartek w Sejmie odbyła się burzliwa debata nad projektem, który uzasadniał Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina. Jego wystąpienie było pełne homofobicznych stwierdzeń (więcej o nim przeczytasz TUTAJ), co spotkało się z krytyczną reakcją posłów i posłanek. Włodzimierz Czarzasty ocenił, że było to "najbardziej obrzydliwe wystąpienie", jakiego wysłuchał w trakcie pełnienia swojej funkcji.
Fundacja Kai Godek chce zmienić prawo o zgromadzeniach tak, aby demonstracje nie mogły dotyczyć:
"Przez propagowanie rozumie się wszelkie formy upowszechniania, rozpowszechniania, agitowania, lobbowania, twierdzenia, oczekiwania, żądania, zalecania, rekomendowania bądź promowania" - czytamy. Przy okazji fundacja Godek chce również zakazać wykorzystywania podczas zgromadzeń "symboli religijnych oraz przedmiotów związanych z praktykowaniem obrzędów religijnych w sposób mogący obrazić uczucia religijne innych osób, w tym poprzez ich artystyczne przetworzenie" oraz "przedmiotów o erotycznym lub seksualnym charakterze, w szczególności przedmiotów imitujących narządy rozrodcze".