Tomasz Frątczak za czasów rządów PiS w Warszawie pełnił funkcję rzecznika dzielnicy Wilanów. Później, w 2007 r. trafił do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, gdzie został dyrektorem gabinetu szefa CBA Mariusza Kamińskiego, a potem rzecznikiem tej instytucji.
W 2010 r. trafił do NIK. Jak informowały przed kilkoma laty media, Frątczak pod koniec 2016 r. został skazany na pięciodniowy areszt za publiczne obnażanie się i onanizowanie w jednym z parków.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
W kwietniu 2017 r. Tomasz Frątczak zakończył pracę w Najwyższej Izbie Kontroli.
Jak podaje Onet.pl, we wrześniu tego samego roku trafił do lubelskiego oddziału Poczty Polskiej, a konkretnie do działu obronności i zarządzania kryzysowego, gdzie odpowiada za zarządzanie ciągłością biznesu. Prezesem Poczty Polskiej był wówczas Przemysław Sypniewski, były współpracownik Tomasza Frątczaka w NIK-u.
Biura prasowe Poczty Polskiej w odpowiedzi na pytania Onetu nie potrafiło wyjaśnić, dlaczego zatrudniono Frątczaka i jaki był przebieg procesu rekrutacyjnego. Tłumaczono to tym, że od czasu jego zatrudnienia zmienił się nie tylko zarząd spółki, ale również kierownictwo komórki, w której Frątczak pracuje.
Już po publikacji artykułu Poczta Polska wydała komunikat, w którym pisze o "wybiórczym doborze faktów". "Próby łączenia na przestrzeni jednego tekstu różnych osób niemających ze sobą powiązania ani tematycznego, ani chronologicznego, w opinii Poczty Polskiej ma na celu wyłącznie godzenie w wizerunek Spółki, jej obecnego Zarządu i ponad 70 tys. jej pracowników" - czytamy.
"Redakcja portalu została wyraźnie poinformowana przez Spółkę, że tytułowy bohater artykułu, został zatrudniony w Poczcie Polskiej 1 września 2017 roku, tj. za kadencji poprzedniego zarządu, a aktualne władze Spółki pełnią swoje funkcje od 2020 roku. Jednocześnie informujemy, że na gruncie obowiązującego prawa nie ma podstaw do rozwiązania stosunku pracy z tą osobą" - podano.