- Sytuacja jest nieciekawa. Tempo wzrostu wyprzedza wszelkie prognozy, które mieliśmy. W związku z tym, jak myślę, scenariusz postępowania musi się zmienić. Oczywiście, że wzmożenie dyscypliny - trzymanie dystansu, noszenie maseczek - jest tutaj bardzo istotne, ale myślę, że w ślad za tym powinny pójść decyzję ograniczające pewne publiczne imprezy zbiorowe - powiedział w TVN24 prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego. Ekspert dodał, że "decyzje muszą być mocniejsze niż tylko wskazywanie na wzmocnienie przekazu".
Lekarz odnosił się do czwartkowej konferencji Adama Niedzielskiego. Minister zdrowia zapowiedział na niej surowsze karanie za brak maseczek w miejscach, gdzie ich noszenie jest wymagane. - Przechodzimy na politykę wystawiania mandatów - mówił szef resortu.
O ewentualne restrykcje w wp.pl pytany był wiceminister Waldemar Kraska. - Mamy przygotowany plan, mamy przygotowane proporcje, kiedy takie strefy mogą powstać. Poczekajmy do jutra, na pewno u nas w zespole będziemy o tym rozmawiać - mówił. Jak podkreślił, to jeszcze nie jest dobry moment, by wprowadzić strefy z obostrzeniami.
O wprowadzenie radykalnych obostrzeń w ubiegłym tygodniu w money.pl apelował dr Paweł Grzesiowski. - Konieczne jest restrykcyjne podejście do stosowania masek w miejscach zamkniętych, sprawdzanie certyfikatów covidowych w restauracjach, kinach. Do tego zmniejszenie mobilności i wprowadzenie ograniczeń dla osób niezaszczepionych, a także obowiązkowe szczepienie dla osób pracujących w dużych skupiskach ludzi - mówił.
O komentarz w sprawie postawy rządzących poprosiliśmy prof. Antoniego Dudka, politologa i historyka z UKSW. - Faktem jest, że wśród osób, które się nie zaszczepiły, wyraźnie przeważają zwolennicy obecnego obozu władzy. Wprowadzanie obostrzeń może być przez nich źle odebrane, a w konsekwencji prowadzić do spadków poparcia w sondażach. Lekarze słusznie się oburzają, że ludzkie życie jest najważniejsze, ale brutalnie odpowiadam: zależy dla kogo. Dla lekarza tak, ale dla polityka ważny jest wyborca - mówi ekspert.
Politolog podkreśla, że do oszacowania, jak duże straty wizerunkowe poniósłby PiS po wprowadzeniu ograniczeń dla niezaszczepionych, potrzebne są odpowiednie badania. - Myślę, że w Rządowym Centrum Analiz prof. Maliszewskiego takie badania zostały już zamówione. Intuicja mi podpowiada, że opór rządu wobec wprowadzania obostrzeń wynika właśnie z tego, iż mogliby stracić w sondażach - mówi prof. Dudek. - Być może nie byłaby to dla PiS miażdżąca strata, ale w obecnej sytuacji spadek poniżej 30 proc. poparcia, może uruchomić proces żywiołowego rozpadu obozu władzy - ocenia.
Więcej o sytuacji epidemicznej w kraju na stronie głównej Gazeta.pl.
Politolog przyznaje, że obecnie "kontekst" wprowadzania obostrzeń jest inny niż przy poprzednich falach. - Sytuacja zmieniła się w momencie, gdy pojawiły się szczepionki. Obecnie wprowadzenie obostrzeń nie oznacza, że wszyscy będą traktowani równo. Byłaby grupa uprzywilejowanych, w której prawdopodobnie dominują zwolennicy opozycji. Proszę zwrócić uwagę, że koronawirus szaleje bardziej na wschodzie i południowym wschodzie. To też się pokrywa z mapą politycznych sympatii - zwraca uwagę.
Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia, minionej doby zanotowano 8 tysięcy 378 nowych zakażeń koronawirusem. Z powodu COVID-19 zmarło 26 osób, z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 75 osób. 4 tysiące 47 osób uznano za ozdrowieńców. Najwięcej nowych zakażeń wykryto w województwach mazowieckim - 1 673 przypadki - i lubelskim - 1 485 przypadków. 94 zakażenia to dane bez wskazania adresu. W szpitalach przebywa 5 tysięcy 863 pacjentów z Covid-19, z czego 495 wymaga wspomagania respiratorem - podało Ministerstwo Zdrowia. To odpowiednio o 262 i 31 osób więcej niż wczoraj.