Rysuje się kolejna rekonstrukcja rządu. Jej celem będzie już walka o trzecią kadencję PiS

Jacek Gądek
Jedna rekonstrukcja rządu właśnie się dokonała, ale w obozie rządzącym są już przymiarki do kolejnej - na początku nowego roku. Ta nowa przede wszystkim ma być podporządkowana walce o reelekcję w 2023 r.
Zobacz wideo Czy PiS ma szansę na trzecią kadencję? Kwaśniewski: Taki scenariusz też jest możliwy

- Nie ma jeszcze żadnej wiążącej decyzji co do tego, kto oprócz Jarosława Kaczyńskiego odejdzie. To zależy od Kaczyńskiego - słyszymy od polityka z jego otoczenia.

Inny dodaje: - Nie możemy mieć ciągłej rekonstrukcji i zajmować się sobą, ale na początku roku i tak odejdzie prezes.

Więcej informacji o polskiej polityce na stronie głównej Gazeta.pl.

Kto dodaje, a kto odejmuje punkty

Wedle naszych informacji termin odejścia prezesa PiS z rządu to raczej marzec, a nie styczeń. PiS ponadto celuje w konstytucyjny termin wyborów: jesień 2023 r. Od kolejnej rekonstrukcji do wyborów zostanie zostałoby już tylko ok. 1,5 roku. - Będziemy podejmować decyzje pod kątem tego, kto dodaje, a kto nam odejmuje punkty. Prezes wróci na Nowogrodzką, aby zadbać już o proces wyborczy, bo kampania będzie długa - słyszymy w otoczeniu prezesa.

Mateusz Morawiecki w Sejmie Kto jest kim w nowym gabinecie Morawieckiego? [LISTA]

Mimo że to terminy odległe, to giełda nazwisk do odejścia z rządu ruszyła i rozważania w obozie rządowym są już czynione. Premier Mateusz Morawiecki, choć jest osłabiony i poobijany w sporach z Unią Europejską, to jednak może być pewien zachowania stanowiska. W wywiadzie dla "Sieci" prezes PiS dawał mu gwarancje: - W tej chwili nie widzę żadnej możliwości zmiany rządu, zmiany premiera. Nie widzę też ku temu powodów. Mateusz Morawiecki to człowiek niezwykle sprawny i odporny - mówił. Morawiecki stracił też na aktualnej rekonstrukcji, a w spółkach Skarbu Państwa jego ludzie są wycinani.

- Morawiecki jest jak wańka-wstańka - mówi jednak polityk PiS bliski kancelarii premiera, jego stronnik.

Pieniądze z UE popłyną?

W obozie PiS panuje przekonanie, że pieniądze z Funduszu Odbudowy popłyną do Polski, choć z opóźnieniem. Co do najbardziej konkretnego, ale i prostego żądania Komisji Europejskiej, aby zlikwidować Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, jest w Zjednoczonej Prawicy zgoda. Kłopot zaczyna się, gdy zapytać, co na jej miejsce ma powstać, bo Solidarna Polska chce orać sądownictwo, a Nowogrodzka orać tak, aby jednak odblokować kurek z euro. Nie o samą ID zresztą chodzi, bo obóz rządzący nie chce osobną ustawą kasować Izby. - Bo wtedy wyglądałoby to tak, jakby Bruksela zamawiała sobie u nas ustawę jak frytki w fast foodzie - mówi jeden z polityków PiS. Ma więc być opasła ustawa, a likwidacja ID tylko jej skromną częścią.

Topór wciąż wisi nad Dworczykiem

W obozie PiS nie skończyła się wcale batalia o głowę szefa KPRM Michała Dworczyka. - Wciąż niewątpliwie jest zagrożony dymisją - mówi współpracownik prezesa PiS. Inny dodaje: - Nad Michałem wisi topór. Dużo zależy od tego, co będzie wynikać z wypływających wciąż e-maili. Rzekomych.

W mediach bryluje Anna Zalewska - wróg Dworczyka nr 1 w PiS. Wyraźnie poczuła krew swojego rywala z okręgu. Była szefowa MEN, a dziś europosłanka byłaby jedną z najszczęśliwszych osób w Europie, gdyby Dworczyk stracił posadę i wpływy w obozie władzy.

Już w czerwcu w Zjednoczonej Prawicy można było usłyszeć, że Dworczyk jest przymierzany do wylotu z rządu i lądowania w spółkach Skarbu Państwa - ten scenariusz wciąż jest też możliwy. - Gdyby afera się wydarzyła i zakończyła, to Dworczyk by się odbudował, ale ona leje się jak krew z nosa i właśnie to dobija Michała - mówi jeden z ważniejszych polityków obozu.

Sam Dworczyk narobił sobie wrogów także tym, że szybko - dzięki początkowo dynamicznie działającemu programowi szczepieniu przeciw Covid-19 - zaczął być wymieniany jako przyszła gwiazda partii, a tego wewnętrzna konkurencja nie lubi.

Puda marzy o fotelu szefa KPRM

O fotelu szefa KPRM dosłownie marzy - o czym zapewnia nas kilku rozmówców z obozu - Grzegorz Puda. Zdymisjonowany minister rolnictwa to człowiek z nielicznej gwardii Morawieckiego i tylko dzięki niemu miękko wylądował na fotelu ministra funduszy europejskich.

Tysiąc razy już dymisjonowano ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Jego dymisja na początku nowego roku wydaje się wykluczona. - Przetrwa nawet wojnę nuklearną - słyszymy. A to dlatego, że ma bardzo dobre relacje z prezesem PiS i - tak jak i minister: krakusem - prezydentem Andrzejem Dudą. Wsparcie Dudy zawdzięcza głównie temu, że resort bardzo dużo inwestuje w Małopolsce, skąd obaj pochodzą. To zresztą nie nowość, bo w czasach rządów Platformy Obywatelskiej na inwestycje mógł liczyć Gdańsk - matecznik Platformy - a z Sopotem i Gdańskiem związani są Donald Tusk oraz Sławomir Nowak.

Niedzielski zrobił swoje i może odejść?

Gdy pytamy o kandydatów do dymisji innego z polityków PiS, bliskich Nowogrodzkiej, wskazuje on na Adama Niedzielskiego. - Jest coraz więcej głosów, że ma swoje wady, a przede wszystkim kompletnie brak mu słuchu społecznego, a umie za to coś palnąć. W momencie obciążenia służby zdrowia jest sprawny, ale ma bardzo technokratyczne podejście - mówi.

Z kolei minister spraw zagranicznych prof. Zbigniew Rau ma poważne kłopoty kardiologiczne, przez co bardzo ograniczył swoją aktywność. - Założenie jest takie, że ma wrócić, jeśli mu zdrowie pozwoli, bo ma dobre notowania u Jarosława Kaczyńskiego - słyszymy.

Marlena Maląg w przeszłości była już przymierzana do dymisji, ale była jedyną kobietą w gabinecie Morawieckiego, a nie znaleziono żadnej następczyni, więc się ostała. Obecnie - po awansie Anny Moskwy do Ministerstwa Klimatu - kobiety są dwie, ale i tak mało, by Maląg mógł zastąpić jakiś mężczyzna. - Tylko kobieta mogłaby ją zastąpić - słyszymy.

Wśród kandydatów do odejścia pada też nazwisko ministra finansów Tadeusza Kościńskiego - człowieka Mateusza Morawieckiego i byłego bankiera. On sam chciałby odejść na stabilniejszą i lepiej płatną posadę. - Tłusty kot z City. To wybitnie premierowski człowiek, więc tu wiele zależeć będzie od Morawieckiego - słyszymy.

Kowalczyk potrzebny już teraz

Na ten moment nie ma decyzji, czy i kto miałby odejść z rządu w towarzystwie prezesa PiS. - Pewne jest odejście Kaczyńskiego, a reszta stoi pod znakiem zapytania. Kolejna rekonstrukcja będzie w większym stopniu podporządkowana kwestiom wizerunkowym i reelekcji, niż obecna, choć obecna też miała taki punkt, bo wymieniono Grzegorza Pudę na Henryka Kowalczyka - słyszymy z Nowogrodzkiej.

Puda miał początkowo ocaleć i dotrwać do zmian w przyszłym roku. Prezes PiS we wrześniu osobiście do niego do resortu rolnictwa przyjechał, a to się zdarza bardzo rzadko, i zapewniał go, że może być spokojny o posadę. Jednak w ostatnich kilku tygodniach w oczach Nowogrodzkiej zawalił zupełnie, więc nie czekano z jego dymisją. Jego następca, Henryk Kowalczyk - człowiek związany z byłą premier Beatą Szydło - awansował nie tylko na ministra rolnictwa, ale na wicepremiera. To sygnał, że PiS chce walczyć o głosy wyborców na wsi. Wcześniej rząd ogłosił "Polski Ład dla polskiej wsi" - w tym samym celu.

Więcej o: