Posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz - Bąk w rozmowie z Łukaszem Kijkiem odniosła się m.in. do rekonstrukcji rządu. We wtorek Andrzej Duda powołał nowych członków rady ministrów. Nowe resorty objęli między innymi Henryk Kowalczyk, Kamil Bortniczuk czy Anna Moskwa.
- Jarosław Kaczyński uczynił sobie z rządu prywatny kramik, targowisko, na którym sprzedaje kolejne teki ministerialne w zamian za poparcie dla parlamentarnej większości - oceniła gościni programu.
Posłanka Lewicy podkreślała, że ministerstwo sportu powraca, by "wynagrodzić ministra Bortniczuka za to, że zdradził Gowina i przeszedł do obozu Jarosława Kaczyńskiego". To Kamil Bortniczuk jako pierwszy opuścił obóz Jarosława Gowina i w efekcie doprowadził do upadku wicepremiera i jego wyrzucenia z koalicji.
W ocenie posłanki Dziemianowicz- Bąk sytuacja wygląda bardzo podobnie w przypadku ministra rolnictwa.
- Przed kilkoma tygodniami premier bronił pana ministra Grzegorza Pudy, bronił jego kompetencji. Kilka tygodni później nagradza nowego ministra - Henryka Kowalczyka - za powrót na łono władzy - zaznacza.
Jak dodaje: Żadne inne racje nie stoją za rekonstrukcją. - Rząd PiS to nie jest rząd, który ma zarządzać państwem, a ma jedynie gwarantować Jarosławowi Kaczyńskiemu większość parlamentarną - uznała.
Zapytana o sytuację na polsko-białoruskiej granicy mówiła, że stawianie muru, płotu nie powstrzyma ludzi od poszukiwania miejsc do lepszego życia. W jej ocenie granica powinna być szczelna i bezpieczna. - Dziś nie jest ani szczelna, ani bezpieczna - dodała.
- Granica bezpieczna to taka, na której nikt nie umiera. Gdzie nie rzuca się o ziemię kobietami w ciąży, które ronią, ani nie wywozi się dzieci do lasu. Polski rząd pręży muskuły, zamiast wspólnie z Unią Europejską stworzyć system działania - podsumowała.
Zapytana o aferę e-mailową i prawdziwość wiadomości odparła, że przynajmniej część tych maili jest prawdziwa. - To, co jest przerażające to swoboda, z jaką ministrowie używają retoryki jak np. powoływanie się na maksymy SS - mówiła.
- Najbardziej niebezpieczne jest to, czego nie widać. Jeśli polskie władze są tak słabo zabezpieczone (...) to można sobie wyobrazić na jak wiele osób ktoś może mieć haki, może je szantażować i mieć realny wpływ na politykę rządu - dodała.
W jej ocenie skrzynki pocztowe parlamentarzystów są "fatalnie zabezpieczone". - Nie ma podstawowych zabezpieczeń jak ustawienie sobie dwustopniowego zabezpieczenia - podsumowała.