Kaczyński zapowiada spłaszczenie struktury sądów. Mnóstwo zastrzeżeń. "Operacja na niewydolnym organizmie"

Prawnicy są sceptyczni wobec reformy sądownictwa, której ogólny zarys przedstawił Jarosław Kaczyński. Prof. Maciej Gutowski podkreśla, że problem nie leży w strukturze sądów. - Problemem są procedury, braki kadrowe, organizacja pracy, złe przyzwyczajenia, źle przeprowadzona informatyzacja - mówi. I dodaje: - Na niewydolnym organizmie chce się przeprowadzać poważną operację. Ryzyko chaosu prawnego jest ogromne.

Jarosław Kaczyński o zrębach reformy mówił w sobotę na antenie RMF FM. Szczegółów nie znamy. Wiadomo, że jednym z głównych założeń jest spłaszczenie struktury sądów powszechnych. Przestaną istnieć sądy rejonowe, wszystkie będą miały status sądów okręgowych. 

- Jeżeli będziemy mieli sąd okręgowy, dajmy na to w części mazowieckiego, to będzie ta centralna w Warszawie, ale będą też sądy, które dotąd były sądami rejonowymi, niższej instancji, ale one będą po prostu tylko filiami tego sądu i będzie można te sprawy przekazywać. Komuś, kto ma proces cywilny, będzie można powiedzieć: "Tu w Warszawie będzie miał pan wyrok za trzy lata, ale w na przykład Przasnyszu będzie za trzy miesiące. Do pana należy wybór" - tak jeden z elementów reformy przedstawiał w RMF FM Kaczyński. Co się stanie z sędziami w sądach rejonowych? Mają zostać awansowani na mocy ustawy. 

Zobacz wideo Czy PiS ma szansę na trzecią kadencję? Kwaśniewski: Taki scenariusz też jest możliwy

Reforma sądownictwa. Sądy rejonowe wchłonięte przez okręgowe

Druga ważna zmiana dotyczy Sądu Najwyższego, który ma być "sądem niewielkim", porządkującym orzecznictwo. Kasacje natomiast przejmą nowe sądy regionalne. 

- Jest przygotowany pakiet projektów, który przewiduje zmianę modelu sądów w Polsce. Projekty są gotowe. Mam nadzieję, że niebawem będziemy mogli rozpocząć nad nimi pracę - mówił na poniedziałkowej konferencji Zbigniew Ziobro.

Z ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że odpowiednie ustawy zaprezentuje rząd, a nie posłowie, jak to miało miejsce przy poprzednich zmianach w sądownictwie. - To powinna być ścieżka rządowa, chyba że miałby to być absolutny blitzkrieg, ale takie postępowanie było największym błędem w pierwszej części reformy. Wówczas to był blitzkrieg nieprzedyskutowany wewnętrznie i potem trudno było naprawiać błędy - mówi rozmówca gazety. 

Niewykluczone, że zmiany weszłyby w życie dopiero w 2023 r., a nawet od 2024 r. 

Ma być szybciej. Prawnicy wątpią

Wielu prawników krytycznie odnosi się do zapowiedzi. Prof. Krystian Markiewicz, sędzia, prezes stowarzyszenia Iustitia, ocenił w TOK FM, że zmiany doprowadzą do "dalszego upolitycznienia sądów". - Wymóg unijny jest taki, że wszystkie zmiany ustrojowe, które się wprowadza w państwach UE, muszą służyć zwiększeniu ochrony prawnej obywateli. Jeżeli takie ustawy są tylko pretekstem do tego, żeby ograniczać prawo do niezależnego sądu, to są z automatu sprzeczne z prawem unijnym. Myślę, że tak będzie i w tym wypadku - powiedział.

Sprawdzaj najnowsze informacje na stronie głównej Gazeta.pl

Sędzia Markiewicz komentował, że zmiany mogą jeszcze bardziej wydłużyć postępowania. - Niech wreszcie PiS i minister Ziobro doprowadzą do tego, żeby procesy były tańsze, żeby sądy były w większym stopniu niezależne i żeby na wyrok nie czekało się dłużej. Bo teraz czeka się dłużej o jakieś 65 proc. Teraz na termin pierwszej rozprawy czeka się dwa lata, a po tych zmianach (zapowiadanych przez Jarosława Kaczyńskiego) być może będzie się czekało 10 lat - mówił.

"Sądy działają i nie można ich ot tak zatrzymać"

Krytyczny wobec ogólnie przedstawionego zarysu zmian jest też prof. Maciej Gutowski, prawnik z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Wiele kwestii w sądownictwie wymaga zmiany, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że sama reforma struktur organizacyjnych nie przyspieszy postępowań sądowych. Możemy mieć sądy dwustopniowe, trzystopniowe, możliwe są naprawdę rozmaite rozwiązania, ale przyczyny opieszałości leżą zupełnie gdzie indziej. Problemem są procedury, braki kadrowe, organizacja pracy, złe przyzwyczajenia, źle przeprowadzona informatyzacja. To należy zmienić, a nie samą strukturę - mówi nam ekspert z UAM. Prawnik zwraca uwagę, na konsekwencje "operacji na żywym organizmie", jaką byłaby proponowana reforma. - Przecież sądy cały czas działają i nie można ich ot tak zatrzymać i zmienić ich organizacji. Co się stanie ze sprawami w toku? Który sąd je będzie rozpoznawał? Według jakich reguł proceduralnych? Przecież wszystkie procedury i regulacje będzie trzeba zmienić - mówi.

Prof. Gutowski jest sceptyczny wobec proponowanego spłaszczenia struktury. - Według dotychczasowych ogólnych zapowiedzi sądy rejonowe mają być połączone z okręgowymi. I te nowe sądy będą sądami pierwszej instancji. To z kolei dla sędziów okręgowych będzie oznaczało degradację, bo będą zajmowali się także drobnymi sprawami, należącymi obecnie do rejonów. Dla sędziów rejonowych teoretycznie będzie to awans, choć razem ze sprawami trudnymi będą dalej robić te należące obecnie do sądów rejonowych. Przecież to nie ma znaczenia w kontekście przyspieszenia postępowań - mówi prof. Gutowski. - W następnej kolejności mamy zapowiedź utworzenia sądów regionalnych, gdzie będą rozpoznawane wszystkie apelacje i zażalenia. Jest w związku z tym oczywiste, że zabraknie kadr, które obecnie są w apelacyjnych. Można oczywiście wziąć sędziów z okręgowego i "dołożyć" do apelacyjnego, ale co nam to da? - zastanawia się nasz rozmówca. 

"Ktoś się zapatrzył na Stany Zjednoczone"

Ekspert odniósł się też do zapowiedzi zmian w Sądzie Najwyższym, który, jak mówił Jarosław Kaczyński, ma być "sądem niewielkim", porządkującym orzecznictwo. - Skoro taka będzie jego główna rola, a kasacje przejmują sądy regionalne, dochodzimy do bardzo trudnej - by nie powiedzieć absurdalnej - sytuacji, w której sąd regionalny będzie rozpoznawał kasację od innego sądu regionalnego. To będzie powodowało niedobrą regionalizację prawa - mówi prawnik. - To wygląda tak, jakby ktoś się zapatrzył na Stany Zjednoczone, gdzie jest mały sąd najwyższy. Ale przecież to państwo federalne i sąd najwyższy orzeka na podstawie prawa federalnego, w poszczególnych stanach są różne porządki prawne i sądy stanowe. W Polsce sytuacja jest zupełnie inna, mamy jednolity porządek prawny i regionalizacja prawa jest w istocie rozchwianiem orzecznictwa - dodaje. Jak mówi, "sądy od dawna nie wzbudzają zachwytu, ale od sześciu lat coraz trudniej jest im działać, ciągle są dziurawione". - Nasz system sądownictwa jest dzisiaj zdestabilizowany. Orzeczenia TSUE i ETPCz mówią jednoznacznie, że ostatnie reformy sądownictwa są niezgodne z prawem unijnym. Już dzisiaj nie wiemy, czy orzeczenia wydawane przez tzw. nową KRS zostaną w porządku prawnym i na jakich warunkach oraz czy będą uznawane i wykonywane w Unii. Teraz na tak niewydolnym organizmie chce się przeprowadzać tak poważną operację. Ryzyko chaosu prawnego jest ogromne - komentuje prof. Gutowski.

Zmiany dotyczące Sądu Najwyższego w TVN24 komentował w poniedziałek Michał Laskowski, prezes Izby Karnej. - Sądzę, że zmniejszenie Sądu Najwyższego samo w sobie na pewno nie przyspieszy postępowań. Pytanie, jaki jest cel tej "reformy". Myślę, że zasadniczym celem jest pozbycie się z Sądu Najwyższego tych sędziów, którzy są dla władzy niewygodni. Czy to przez orzeczenia, czy przez wypowiedzi - mówił. Odnosząc się do spłaszczenia struktury, stwierdził, że to "wielkie przedsięwzięcie". - Bardzo pracochłonne, kosztowne, wymagające współpracy sędziów, prezesów sądów, pracowników sądów - mówił. - Jeśli będzie się to toczyło w takiej atmosferze, to trudno będzie mówić o sukcesie - podkreślał. 

Więcej o: