Wojciech Hermeliński: Ale to ozdobniki albo rodzaj preambuły. Istota zawiera się w kolejnych punktach orzeczenia.
Tego chciał premier w swoim wniosku do Trybunału Konstytucyjnego i tak też TK uznał.
We wszystkich dyskusjach o tym orzeczeniu proponowałbym jednak separować się od konstytucji, bo tu naprawdę nie ma problemu niezgodności Traktatu o Unii Europejskiej z konstytucją. Problem jest kreowany sztucznie.
Do niczego. Tak w sumie to ono niczego nie zmienia. W tym orzeczeniu jest bowiem de facto nakaz rozumienia Traktatu o UE w taki sposób, jak i tak do tej pory robiła to władza. To orzeczenie to jest dalszy ciąg obecnej już od kilku już lat narracji tej władzy. W pewnym uproszczeniu: zakazy, które pojawiły się w tym wyroku TK, były po wielokroć powtarzane i wymuszane przez władzę. Mamy przecież już wiele postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów.
Niewątpliwie orzeczenie to jest jeszcze większą pałką na sędziów. Z jeszcze większą skwapliwością i zawziętością rzecznicy dyscyplinarni będą teraz ścigać tych uczciwych i odważnych, którzy stosowali się do konstytucji, ślubowania i orzecznictwa TSUE.
Faktycznie można tak to podsumować.
W głowie się nie mieści, co ci ludzie wygadują. Aż trudno to zrozumieć. Polecam Sochańskiemu, aby sięgnął sobie to do art. 188 konstytucji. Czy tam jest wymienione prawo TK do oceniania jakichkolwiek wyroków? Nie ma. TK nie jest od oceniania wyroków.
Powtórzę: TK nie ma prawa do oceniania, czy wyroki sądów - w tym TSUE - są zgodne z konstytucją. Choć oczywiście może pójść w tym kierunku, który obrał przy okazji tzw. sporu kompetencyjnego między Sejmem a Sądem Najwyższym i badał konstytucyjność uchwały SN, bo uznał ją za źródło prawa.
Jeśli TK będzie chciał, to wszystko może zrobić i skontrolować. Papier jest cierpliwy - wszystko zniesie. Wcale bym nie był zaskoczony, gdyby zaraz TK badał zgodność wyroków TSUE z konstytucją, ale to będzie kolejne złamanie konstytucji. Pogróżki TK faktycznie mogą się spełnić, bo przecież władza PiS łamaniem konstytucji się nie przejmuje.
To budzi śmiech, ale i zgrozę. Brzmi jak kolejny krok zbliżający nas do unicestwiania Traktatu o UE i wychodzenia z Unii. Władze bawią się w hipokryzję podejmując partyjną uchwałę, że z Unii nie wyjdziemy, a z drugiej strony kolejnymi krokami do tego się jednak zbliżamy.
Z praktycznego punktu widzenia to orzeczenie nic nie zmienia. Oczywiście, budzi ono ogromne zaniepokojenie Unii, ale w kraju nic się nie zmieni, bo Trybunał wydał w formie wyroku to, co władze, zwłaszcza minister sprawiedliwości i jego funkcjonariusze, mówią od dawna. Będzie jak dotychczas, tylko jeszcze bardziej. Jeszcze większy chaos.
Na razie słyszymy tylko zapowiedzi likwidacji ID. Jeśli władze chcą jak najszybciej uzyskać dostęp do Funduszu Odbudowy, to muszą wykonać jakiś krok w tym kierunku. Jednak z wypowiedzi różnych polityków obozu rządzącego wynika, że ID nie spełniła swojej funkcji, w tym znaczeniu, że działa za słabo. Nie wiemy więc, czy ta kontrola dyscyplinarna będzie wzmożona i pojawią się dodatkowe restrykcje wobec sędziów. Moim zdaniem ID trzeba w ogóle znieść, ale trzeba przy tym zachować postępowanie dyscyplinarne wobec sędziów - wcześniej z powodzeniem robiła to Izba Karna SN. A jeśli rząd chce, by istniała osobna Izba, to należałoby ją powołać zgodnie z konstytucją, czyli na należałoby zacząć od naprawy neo-KRS, bo to jest źródło zła.
Podstawową rzeczą jest to, że wyrok był wydany w nieprawidłowym składzie, bo w składzie były trzy osoby wybrane na miejsca już zajęte. Wyrok jest więc dotknięty wadą. TSUE wyraźnie stwierdził, że obecność dublera w składzie narusza prawo do sądu i rzetelnego procesu.
Nie można jednak zamykać oczu: wyrok istnieje. Premier miał prawo do złożenia wniosku do TK, a Trybunał wydał orzeczenie wadliwe tak pod względem formalnym, jak i merytorycznym, niemniej wyrok istnieje.
Z tych słów nic nie wynika.
Nie widzę, abyśmy byli traktowani w Unii jako gorsi. Premier mówi, że chce Unii jako "wspólnoty szacunku", a w rzeczywistości polskie władze prowadzą do destrukcji UE. Pewnie nikt nas i Węgier z Unii nie usunie, ale będziemy się ciągnąć w jej ogonie.