Jarosław Kaczyński zaliczył wpadkę. Mówił o "stanie wojennym" i "ukraińskich funkcjonariuszach"

W czwartek podczas konferencji prasowej Jarosław Kaczyński wygłosił oświadczenie dotyczące kryzysu na granicy z Białorusią. Jego wypowiedź spotkała się z mocną reakcją w mediach społecznościowych. Prezes PiS mylił się bowiem i mówił m.in. o "stanie wojennym" na granicy czy "ukraińskich funkcjonariuszach".

W czwartek po posiedzeniu Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych, który został poświęcony sytuacji na granicy z Białorusią, odbyła się konferencja prasowa. Szef Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zabrał podczas niej głos i podzielił się swoimi opiniami. 

Zobacz wideo Mucha o sytuacji na granicy: PiS-owi stan wyjątkowy jest na rękę, wytwarzają poczucie zagrożenia

Jarosław Kaczyński chce postawić mur na granicy z Białorusią

Prezes PiS podczas swojego przemówienia ogłosił, że Polska zbuduje na granicy z Białorusią zaporę wzorowaną na wielometrowym murze, który stanowi kilkudziesięciokilometrową granicę pomiędzy Grecją Turcją. Kaczyński twierdził też, że mamy do czynienia z największym od 40 lat kryzysem, który został wywołany przez białoruski reżim i jest "wykorzystywany" przez polską opozycję, niezależne media, a także organizacje pozarządowe niosące pomoc. Ponadto Kaczyński uznał, jeśli ktoś "chce współpracować" z prezydentem Białorusi Alaksandrem Łukaszenką w jego operacjach, to jest to działalność szkodliwa w najwyższym stopniu, antypaństwowa i antypolska.

Jarosław Kaczyński o "stanie wojennym" i "ukraińskich funkcjonariuszach"

Zarówno zapowiedź twardej polityki granicznej, jak i samo oświadczenie prezesa Prawa i Sprawiedliwości wywołały reakcje w mediach społecznościowych. Internauci, jak i politycy zwracali szczególną uwagę na to, że Jarosław Kaczyński mylił się podczas swojej wypowiedzi.

- Pozwoliliśmy sobie zaprosić państwa ze względu na pewne wydarzenie, które miało miejsce zupełnie niedawno, już w sferze, gdzie obowiązuje stan wojenny - mówił Jarosław Kaczyński. 

Później prezes PiS przejęzyczył się ponownie. - Ci ludzie są prowadzeni tam, gdzie jest szansa na przekroczenie granicy, przy czym zdarza się, nie mogę powiedzieć jak często, ale widziałem to na filmie, że funkcjonariusze ukraińscy osobiście uczestniczą w przecinaniu zapór, drutów i wspomagają tę próbę, w ogromnej większości nieudaną, sforsowania granicy - powiedział. Tym razem Kaczyński szybko jednak przeprosił i wyjaśnił, że miał na myśli funkcjonariuszy białoruskich. 

"Stan wojenny zamiast wyjątkowego, funkcjonariusze ukraińscy zamiast białoruscy. Bardzo szanuję polskich seniorów, ale Pan Jarosław naprawdę powinien już odpoczywać w kapciach przed telewizorem" - skomentował na Twitterze poseł Lewicy Tomasz Trela. 

Dziennikarz Polska Times Witold Głowacki zwrócił z kolei uwagę na ton prezesa podczas wypowiedzi na temat humanitarnych działań organizacji pozarządowych. "A w sprawie tego, co mówili Kaczyński i szef SG o granicy, bardziej złowrogie od 'zapory' wydaje mi się to, co padło na temat zwalczania 'zorganizowanych grup przestępczych, które przemycają ludzi'. Bo niestety jestem więcej niż pewien, że im chodziło o organizacje pomocowe" - napisał dziennikarz. 

Przypomnijmy, że końcem września podobną pomyłkę popełnił też szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński, który kilkukrotnie mylił stan wyjątkowy ze stanem wojennym. Stan wyjątkowy został wprowadzony 2 września przez prezydenta Andrzeja Dudę w 183 miejscowościach w woj. lubelskim i podlaskim na 30 dni. 1 października prezydent podpisał rozporządzenie przedłużające go o kolejnych 60 dni. Jako powód szef MSWiA wskazywał prowokacje przy wschodniej granicy. 

Więcej o: