Rezolucję przygotowano w rocznicę brutalnego stłumienia protestów opozycji na Białorusi. Dzięki staraniom m.in. polskich deputowanych w projekcie wezwano Komisję do wsparcia białoruskiej opozycji, postawienia Alaksandra Łukaszenki przed Trybunałem Sprawiedliwości, a także do wprowadzenia sankcji wobec jego reżimu. Jest też wzmianka o sytuacji Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta, którzy są przetrzymywani w białoruskim areszcie.
Deputowani chcą także potępić wypychanie migrantów na polską granicę na zlecenie białoruskich władz oraz wezwać europejskie kraje do solidarności w ochronie granicy i uznania wobec pracy służb granicznych.
Na wniosek socjaldemokratów do rezolucji dopisano jednak jeszcze jeden akapit, który negatywnie odnosi się do niektórych decyzji polskich władz - m.in. dotyczących dostępu mediów do terenów przygranicznych. W dokumencie Parlament Europejski opisuje swoje zaniepokojenie "brakiem przejrzystości na granicy polsko-białoruskiej i wzywa polskie władze do zapewnienia, w przejrzysty sposób, że wszelkie przepisy, polityka lub praktyki na granicy polsko-białoruskiej są zgodne z prawem UE oraz do zabezpieczenia dostępu do regionu przy granicy organizacjom społeczeństwa obywatelskiego i mediom oraz do współpracy z Fronteksem w celu wspólnego rozwiązania trwającego kryzysu".
O dopisanie do rezolucji słów krytycznych wobec polskich władz wnioskował europoseł Lewicy Robert Biedroń. W jego opinii była to konieczna zmiana. - Przypomnę, na granicy polsko-białoruskiej zginęło już pięć osób. (…) To są informacje, które powinny trafić do opinii publicznej, a polski rząd ma problem z przekazywaniem tych informacji - stwierdził eurodeputowany.
"Złożyliśmy mocną rezolucję, w której stanowczo potępiamy reżim Łukaszenki i solidaryzujemy się z białoruskim społeczeństwem. Nie obyło się bez krytyki działań PiS na granicy polsko-białoruskiej. Kiedy stawką jest ludzkie życie, nie możemy być zachowawczy" - napisał na Twitterze Robert Biedroń.
Zapis wzywający polskie władze do przejrzystości krytykuje m.in. Anna Fotyga, europosłanka Prawa i Sprawiedliwości. Jej zdaniem burzy to jedność europarlamentu w bardzo ważnej sprawie. - Nie zgadzam się z tym, żeby metodą takich manipulacji próbowano nas wyizolować z najważniejszej dla Polski sprawy, którą każdy, kto ma jakąkolwiek wiedzę na ten temat, traktuje z największą powagą i z największym szacunkiem dla służb mundurowych - zaznaczyła polityczka w rozmowie z Polskim Radiem.
PiS chce, jak podkreśla OKO.press dopisać także krótką diagnozę problemu kryzysu na granicy: "Zgodnie z międzynarodowym prawem, migranci na terytorium Białorusi są w pełni uprawnieni do skorzystania z prawa do złożenia azylu w Mińsku, proszenia o wizy humanitarne w placówkach dyplomatycznych i konsularnych państw członkowskich lub złożenia wniosku o azyl na oficjalnych przejściach granicznych; po nielegalnym przekroczeniu terenu UE, tylko ograniczona liczba osób szuka azylu na Łotwie, Litwie lub w Polsce, a ich upragnionym celem są kraje takie jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania".
"Muszę stwierdzić jasno: gdyby nie działania Roberta Biedronia, ataku na Polskę w projekcie rezolucji na temat Białorusi by nie było" - stwierdziła europosłanka we wpisie twitterowym.
O ostatecznym kształcie rezolucji zadecyduje głosowanie, wyniki poznamy po południu. Europosłowie konserwatystów zamierzają głosować przeciwko poprawce zgłoszonej przez Roberta Biedronia, chcą jednak poprzeć całość rezolucji - w ich opinii jest ona bowiem niezwykle istotna dla białoruskiej opozycji.
Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej mówił, że jest gotowy poprzeć zarówno główny projekt rezolucji z zapisem zaproponowanym przez socjaldemokratów, jak i wersję zredagowaną przez Annę Fotygę. Jego zdaniem ważniejsze są inne zapisy tej rezolucji, związane ze sprzeciw wobec reżimu Łukaszenki.