Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk poinformował na początku czerwca, że służby specjalne wyjaśniają sprawę włamania na skrzynkę mailową jego, jego żony, a także ich konta w mediach społecznościowych. Od tamtego czasu w serwisie Telegram pojawiają się materiały, które rzekomo mają pochodzić ze skrzynek mailowych Dworczyka i innych polityków. W tej sprawie odbyło się nawet tajne posiedzenie Sejmu. Politycy rządzący nie wypowiadają się jednak na temat prawdziwości publikowanych materiałów.
Jak nieoficjalnie podaje Onet, kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości ma nie wierzyć już w narrację, że maile miałyby być fałszywe i powstały na zamówienie rosyjskich służb. Portal ustalił również, że Jarosław Kaczyński miał otrzymać teczkę z analizą zawartości skrzynki pocztowej Michała Dworczyka. Po lekturze, jak przekazały źródła, prezes PiS na jednym z niedawnych posiedzeń prezydium kierownictwa partii miał zaapelować o zachowanie spokoju i nieodnoszenie się publicznie do ujawnianych treści. - Nawet jeśli przeczytalibyście o mnie "ten stary dziad", albo o sobie inne duże gorsze rzeczy - miał powiedzieć, jak cytuje Onet, Kaczyński. Polityk miał także wydać polecenie, aby każdy publikowany mail został dokładnie analizowany przez służby, a jego "bohaterowie" wzywani do składania wyjaśnień.
Portal dowiedział się też, że mogą zostać ujawnione jeszcze bardziej kompromitujące materiały niż dotychczas, jednak premier Mateusz Morawiecki może być spokojny o swój stołek. Jego dymisja - z czego sprawę zdaje sobie Kaczyński - byłaby przyznaniem, iż maile są prawdziwe. "Tak samo jest zresztą z dymisją Dworczyka, którego dni w polityce i w partii mają być podobno policzone, a przed odwołaniem chroni go tylko i wyłącznie 'parasol' trzymany przez Morawieckiego" - zaznacza Onet.
Gazeta.pl zapytała we wrześniu Centrum Informacyjne Rządu o to, czy KPRM podejmuje jakieś działania ws. ewentualnego ustalenia autentyczności maili. "Polska doświadczyła ataku cybernetycznego i dezinformacyjnego prowadzonego z terenu Federacji Rosyjskiej" - napisano nam w odpowiedzi. "Ataki hakerskie na nasz kraj to współczesna wojna hybrydowa. Nie wpisujmy się więc w scenariusz atakujących. Nie rozprzestrzeniajmy także treści materiałów czy rzekomych wiadomości wykradzionych ze skrzynek polskich polityków" - stwierdziło CIR.