Manifestacja ma odbyć się pod hasłem "Dość arogancji i braku szacunku dla nauczycieli". Przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz przekazał, że zgodnie z opinią Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, w proteście nie będzie mogło brać udział więcej niż 150 osób. Formalnie związek zgłosił więc takich wydarzeń kilka.
- Dziwi nas tylko fakt, że z mniejszą determinacją Sanepid walczy o przestrzeganie przepisów sanitarno-epidemiologicznych dotyczących masek, obostrzeń na imprezach masowych, na Stadionie Narodowym, koncertach rockowych, wszelkiego rodzaju eventach politycznych. Tam nikomu nie przeszkadza fakt, że jeden uczestnik stoi obok drugiego w odległości kilku centymetrów - komentował Broniarz.
Uczestnicy mają spotkać się w sobotę o 11.30 przed siedzibą Ministerstwa Edukacji i Nauki. Jak zaznaczył przewodniczący, manifestacje mają być "wyrazem dezaprobaty" wobec tego, co dzieje się w "sferze polityki edukacyjnej, w walce o demokratyczną szkołę, o godne płace nauczycieli".
Według ZNP, planowane przez resort zmiany doprowadzą m.in. do "utrzymania uzależnienia wynagrodzenia nauczycieli od woli parlamentarzystów", "faktycznego zamrożenia wysokości dodatków na minimalnym poziomie", "masowych zwolnień nauczycieli i ograniczania wymiaru zatrudnienia nawet do wymiaru poniżej 0,5 etatu, w związku ze wzrostem pensum o 4 godziny", "zmniejszenia środków finansowych na dodatek wiejski".
- Sprzeciw i naszą dezaprobatę budzi po pierwsze radykalizm przedstawionych przez resort edukacji zmian. One dotyczą awansu zawodowego, pensum, czasu pracy nauczycieli, sfery ekonomii, wynagrodzeń, a jednocześnie nie zawierają w sobie żadnych działań na rzecz poprawy warunków pracy nauczyciela - stwierdził lider ZNP.
Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się m.in. by wynagrodzenie nauczycieli nie było powiązane z tzw. kwotą bazową, a ze średnim wynagrodzeniem podawanym przez GUS. Związkowcy zbierają w tej sprawie podpisy pod obywatelskim projektem.