Sejm zgodził się w czwartek na przedłużenie o 60 dni stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej. Wniosek w tej sprawie skierował prezydent, który dziś podpisał przegłosowaną ustawę. Za jej przyjęciem głosowało 237 posłów, 179 było przeciw, a 31 wstrzymało się od głosu.
Przed głosowaniem odbyła się gorąca debata. Temperaturę na sali rozgrzał minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński. Szef MSWiA twierdził, że "nie byłoby żadnego problemu z uchodźcami z Usnarza, gdyby nie działania niektórych nieodpowiedzialnych polityków". I zwrócił się do posła KO Franciszka Sterczewskiego, który próbował dostarczyć koczującym przez wiele dni uchodźcom żywność i leki: "Ty niemądry człowieku!".
Chwilę po wystąpieniu Kamińskiego na mównicę sejmową wszedł polityk PiS Piotr Kaleta, który krzyknął w kierunku opozycji. - No lewactwo, ręka w górę, kto przyjmie pod swój dach zboczeńca, który gwałcił krowę albo kobyłę? - pytał krzycząc poseł. Od razu zareagowali inni posłowie. Do mównicy podszedł Adrian Zandberg z Lewicy, który domagał się od marszałka Terleckiego reakcji na słowa polityka, a politycy opozycji zaczęli skandować w kierunku Kalety, aby "się zamknął".
Jego słowa wywołały też oburzenie wśród komentujących na Twitterze. "Tych bzdur się nie da słuchać" - skomentowała posłanka Lewicy Beata Maciejewska.
"Myślicie, że to sztuka z jakiegoś awangardowego, niszowego teatru? Nie, to wczorajszy Sejm" - skomentowano na twitterowym profilu Lewica Razem, udostępniając fragment stenogramu z czwartkowego posiedzenia.
"Nie po raz pierwszy poseł Kaleta prezentuje swoje chamstwo. To wstyd dla polskiego parlamentu, a odpowiedzialność za to chamstwo bierze PiS" - rzecznik prasowy PSL Miłosz Motyka.
Piotr Kaleta w rozmowie z Gazeta.pl skomentował czwartkowe zamieszanie w Sejmie. - Nie może być chyba debaty nieemocjonalnej, jeżeli mówimy o bezpieczeństwie naszego kraju, a niekoniecznie wszyscy chcą i potrafią to zrozumieć, że tutaj emocje musiały wziąć górę. Lepiej, aby tak nie było, ale jest jak jest - powiedział Kaleta. Zdaniem posła słowa, których użył, trudno uznać za mocne.
Jeżeli krowę nazwać krową albo klacz klaczą, to jest to coś mocnego? Ja mogę oczywiście powiedzieć 'krówka', ale też (chcę - red.), aby pewne rzeczy były dobitnie (powiedziane - red.).
Poseł podkreślił, że to nie były słowa skierowane tylko do sejmowej opozycji, ale też do telewidzów. Nawiązał też do poniedziałkowej konferencji prasowej z udziałem m.in. Mariusza Kamińskiego. Przekonywano podczas niej, że w telefonach migrantów były m.in. zdjęcia i nagrania z egzekucji, materiały pedofilskie czy nawet zoofilskie.
Jeżeli ktoś uważa, że migrant, który trzyma takie zdjęcia w telefonie, jest osobą normalną i my mamy go wpuszczać do kraju, no to czasami trzeba takich mocnych słów użyć
- podkreślił poseł Kaleta.
To nie pierwszy raz, gdy parlamentarzysta PiS używa bardzo kontrowersyjnych słów. "Pozwolę sobie tylko przypomnieć, że poseł Piotr Kaleta to ten sam, który chciał "zdelegalizowania opozycji" oraz twierdził, że po sali plenarnej "roznosi się swąd szatana". To też "członek parlamentarnego zespołu 'ochrony przed ideologią LGBT i gender' - przypomniał na Twiterze Jakub Korus - dziennikarz i wydawca tygodnika "Newsweek Polska".
Stwierdzenie o "roznoszeniu się swędu szatana" padło podczas obrad nad projektem obywatelskim "Świecka szkoła" w 2016 r.
Można odnieść wrażenie, że swąd szatana roznosi się po tej izbie, ale taka jest przecież kolej rzeczy. (...) To jest fakt: walka dobra ze złem trwa od samego zarania dziejów – ocenił poseł, mając na myśli z jednej strony reprezentantów "dobra", czyli m. in. posłów PiS, z drugiej przypuszczalnie opozycję i autorów projektu
Poseł zasłynął też "odważnymi" wypowiedziami w stosunku do parlamentarzystek. 25 maja 2017 roku posłowie przegłosowali w Sejmie powrót recept na pigułkę "dzień po". Kiedy na mównicę weszła posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, poseł Kaleta wyraźnie się ożywił. Gdy mowa była o prawach kobiet, krzyczał do niej "Asia, patrz mi w oczy".