My Polacy nie jesteśmy populacją do wyszczepienia, jesteśmy wolnymi ludźmi, którzy sami decydują o tym, co jest dla nich dobre, sami decydują o własnym zdrowiu, w ramach własnej wolności i odpowiedzialności. To musi być nasz wolny wybór
- zapewniła podczas konferencji prasowej 27 września Siarkowska.
Obok posłanki PiS-u pojawili się inni członkowie nowego ruchu: prezydent Siemianowic Śląskich Rafał Piech (główny założyciel Polska Jest Jedna), dziennikarz Jan Pospieszalski, były Główny Inspektor Sanitarny Zbigniew Hałat, były poseł Ligi Polskich Rodzin Jan Łopuszański oraz działacze Karolina i Tomasz Elbanowscy.
Resort zdrowia powołanie do życia antyszczepionkowego ruchu społecznego skomentował w korespondencji z Gazeta.pl następująco:
Dla Ministerstwa Zdrowia najważniejsza jest nauka, wiedza i rozum. Te nie pozostawiają złudzeń co do wartości szczepień. Trudno nam komentować kwestie wypowiadane przez członków ruchu, o który pan pyta. Są nam zupełnie obce. Każdego wątpiącego w szczepienia zapraszamy do rozmowy. Z miłą chęcią podzielimy się wiedzą, bo wiedza jest od tego również, by się nią dzielić. I niech to będzie nasz komentarz
W przypadku Siarkowskiej to nie pierwszy antyszczepionkowy epizod w ostatnich miesiącach. Głośno komentowana była lipcowa interwencja poselska, jaką przeprowadziła wraz z Januszem Kowalskim - inny przedstawiciel Zjednoczonej Prawicy jawnie niechętny szczepieniom przeciwko COVID-19 - w Domu dla Dzieci w Nowym Dworze Gdańskim. Zdaniem dwójki parlamentarzystów dochodziło tam do szczepień nieletnich bez zgody ich opiekunów prawnych, ale duet Siarkowska-Kowalski nie znaleźli dowodów, potwierdzających te oskarżenia. Z kolei dyrektorka placówki Aleksandra Krefta wyjaśniła, że każde z piątki zaszczepionych wówczas dzieci otrzymało szczepionkę za wiedzą i zgodą swoich opiekunów prawnych.
W centrali PiS-u mają już serdecznie dosyć podważania oficjalnej linii obozu władzy przez posłankę Siarkowską.
Naszym ograniczeniem jest, niestety, rzeczywistość polityczna. Jeśli będzie taka sytuacja i taka stabilność większości sejmowej, że pozwoli to nam na utemperowanie jej albo rozstanie, to się na pewno wydarzy
- słyszymy od jednego z czołowych posłów PiS-u.
To odwieczny dylemat między wartościami a większością sejmową
- wzdycha nasz rozmówca.
Nasi rozmówcy ze Zjednoczonej Prawicy przyznają, że zachowanie, wypowiedzi i działania Siarkowskiej wielokrotnie były tematem rozmów jej kolegów z ław rządowych.
Były to mało rokujące rozmowy
- nie kryje zawodu jeden z posłów PiS-u.
Jest wewnętrzne przekonanie, graniczące już sam nie wiem z czym, że to jest przypadek beznadziejny
- dodaje.
Ostatnio Siarkowska podpadła też Elżbiecie Witek. Podczas obrad izby niższej parlamentu marszałkini Sejmu poprosiła Siarkowską o założenie maseczki, jeśli ta chce przebywać na sali plenarnej. Posłanka na znak protestu wyszła z pomieszczenia.
Skoro wychodzi obrażona, bo nie ma maseczki, a głosowania w Sejmie jak na razie wciąż układają się po naszej myśli, to znaczy, że nie jest niezbędna, więc może do rozwiązania tego problemu dojdzie wcześniej, niż myśleliśmy
- zastanawia się polityk z władz PiS-u.
Antyszczepionkowa aktywność posłanki Siarkowskiej nie umknęła uwadze samego prezesa Kaczyńskiego. Prezes PiS-u dowiedział się też o jej zaangażowaniu w działalność ruchu Polska Jest Jedna.
Znam prezesa od wielu lat, ale była to na pewno jedna z jego bardziej żywiołowych reakcji, jakie miałem okazje obserwować
- relacjonuje nam osoba z otoczenia Kaczyńskiego.
Skąd tak gwałtowna reakcja Kaczyńskiego? Prezes PiS-u od kilku miesięcy jest osobiście zaangażowany w promowanie szczepień przeciwko koronawirusowi, a w jego ocenie to obecnie jedno z kluczowych zadań rządu. Sam wielokrotnie w ostatnim czasie mówił o tym w udzielanych wywiadach.
Odmowa szczepienia to nie jest kwestia wolności jednostki. Osoby, które powołują się na wolność w kontekście szczepień, może nieświadomie, odwołują się do tezy, iż człowiek człowiekowi wilkiem. To skrajny egoizm. Granicą wolności są prawa innych ludzi. Nie wolno innych narażać na pozbawienie zdrowia czy życia
- tłumaczył na początku sierpnia w rozmowie z Polską Agencją Prasową wicepremier ds. bezpieczeństwa.
W tej samej rozmowie Kaczyński zapewnił, że podstawową strategią popularyzacji szczepień wśród Polaków będą różnego rodzaju zachęty, ale jeśli zawiodą, a sytuacja epidemiczna ulegnie znacznemu pogorszeniu, to niewykluczony jest też przymus.
Nasilają się nowe warianty koronawirusa. Musimy osiągnąć zbiorową odporność. Trzeba podjąć wszystkie możliwe przedsięwzięcia, zarówno zachęty do szczepień, jak i bardziej rygorystyczne kroki
- argumentował wówczas prezes PiS-u.
Pisaliśmy wówczas na Gazeta.pl, że Nowogrodzka planuje z Kaczyńskiego uczynić twarz profrekwencyjnych działań szczepionkowych. Rozważany był m.in. objazd tzw. ściany wschodniej, a więc województw podlaskiego, lubelskiego i podkarpackiego, w których skuteczność NPS pozostawia najwięcej do życzenia. W natłoku politycznych obowiązków - m.in. zażartej walki o utrzymanie większości sejmowej oraz przygotowań Polskiego Ładu - nie udało się tego jeszcze zrealizować, ale z informacji Gazeta.pl wynika, że Nowogrodzka nie zamierza się na tym odcinku poddać.
Prezes widzi taką potrzebę, bo nawet jeden z ostatnich wywiadów dał tylko po to, żeby mówić o konieczności szczepień. Pytanie, jak zorganizować to logistycznie i czasowo, bo dużo się dzieje w Sejmie i wokół Polskiego Ładu. Ale taki plan wciąż jest i pewnie jeszcze jesienią uda się go zrealizować
- słyszmy od jednego ze współpracowników Kaczyńskiego.
Powołanie antyszczepionkowe ruchu Polska Jest Jedna przypada na newralgiczny dla rządu Zjednoczonej Prawicy moment. Narodowy Program Szczepień od tygodni tkwi w miejscu. Przynajmniej jedną dawkę szczepionki przyjęło zaledwie 52,42 proc. społeczeństwa - 51,34 proc. dwie dawki i 1,08 pierwszą (stan na 29 września). To piąty najgorszy wynik w Unii Europejskiej. Jesteśmy daleko w tyle już nawet nie za szczepionkową czołówką UE, ale nawet za unijną średnią, która wynosi 67,1 proc. (62,7 proc. zaszczepionych dwiema, a 4,4 proc. jedną dawką).
Co więcej, czwarta fala pandemii staje się coraz mocniej widoczna w publikowanych przez Ministerstwo Zdrowia codziennych raportach nowych zakażeń koronawirusem. W tym tygodniu po raz pierwszy od kilku miesięcy dobowe liczby nowych przypadków znów zaczęły przekraczać tysiąc. Wzrosty tydzień do tygodnia sięgają kilkudziesięciu procent i gołym okiem widać, jak silny jest trend wzrostowy zakażeń. W obliczu coraz poważniejszego wyzwania epidemicznego rząd nie może pozwolić sobie na covidowy sabotaż we własnych szeregach. Tyle że walka z pandemią swoją drogą, a konieczność utrzymania większości w Sejmie swoją. Niestety te dwie drogi zupełnie się rozchodzą.