Zapytaliśmy prawnika o zdjęcia pokazane na konferencji ministrów. Materiały dotyczyły pedofilii i zoofilii

Poniedziałkowa konferencja ministrów dotycząca sytuacji na granicy polsko-białoruskiej wywołała falę komentarzy. Politycy pokazali na prezentacji zdjęcia, które miały pochodzić z telefonów zatrzymanych migrantów. Zdaniem przedstawicieli rządu, na niektórych z telefonów znajdowały się materiały zoofilskie i pedofilskie. - Sam fakt zakrycia kawałka zdjęcia nie powoduje, że na pewno nie doszło do przestępstwa, skoro prezentowany obraz jednoznacznie pokazuje określoną scenę - komentuje w rozmowie z Gazeta.pl dr Wojciech Górowski.

W trakcie poniedziałkowej wspólnej konferencji prasowej szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, komendanta głównego Straży Granicznej gen. dyw. SG Tomasza Pragi i szefa MON Mariusza Błaszczaka zostały pokazane na slajdach zdjęcia, które, według przedstawicieli władz, miały zostać znalezione w telefonach kilkudziesięciu migrantów zatrzymanych po przekroczeniu granicy polsko-białoruskiej. Migranci przebywają w zamkniętym ośrodku.

Jak przekazał na konferencji Stanisław Żaryn z Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego KPRM, niektóre z zatrzymanych osób mają "możliwe powiązania z organizacjami terrorystycznymi, przestępczością kryminalną, przemytem ludzi, fałszowaniem dokumentów". 

Na jednym ze slajdów pokazano zdjęcie prezentujące mężczyznę odbywającego stosunek seksualny ze zwierzęciem, inne fotografie miały z kolei świadczyć o skłonnościach pedofilskich właścicieli telefonów.

- Ci, którzy szturmują polską granicę, mieli lub mają kontakty z organizacjami terrorystycznymi, wśród tej grupy są kryminaliści, ludzie zaburzeni - komentował szef MON Mariusz Błaszczak.

- Niektóre z tych zdjęć są drastyczne, wskazujące na to, że mamy do czynienia i z osobami, które mają coś wspólnego z grupami przestępczymi, osoby zwichrowane seksualnie - mówił szef MSWiA Mariusz Kamiński.

Zdjęcia pokazane na poniedziałkowej konferencji wywołały w mediach falę krytycznych komentarzy. Wiele osób, w tym polityków opozycji, wskazywało na fakt, iż tego typu materiały nie powinny być prezentowane publicznie. Tym bardziej, że zgodnie z przepisami polskiego prawa pornografia z udziałem małoletnich oraz zwierząt jest zakazana.

Zobacz wideo Kontrowersyjna konferencja szefów MON i MSZ. Fogiel: Zdjęcia były ocenzurowane, nie naruszały zapisów

Dr Wojciech Górowski: Powstaje pytanie, czy to wciąż pornografia

O komentarz zwróciliśmy się do dr. Wojciecha Górowskiego, adwokata, adiunkta w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Są przepisy, które wprost zakazują publicznego prezentowania treści pornograficznych z użyciem zwierząt i małoletnich. Nie można takich zdjęć posiadać, prezentować, nawet nie można ich przechowywać na własnym telefonie. To jest przestępstwo z oskarżenia publicznego, co oznacza, że po uzyskaniu informacji prokuratura może podjąć odpowiednie działania - potwierdza w rozmowie z Gazeta.pl dr Wojciech Górowski.

Jak dodaje, "formalnie można byłoby więc wszcząć postępowanie". - Jest jednak ważne zastrzeżenie: na zdjęciu zakryto narządy intymne człowieka i zwierzęcia. Pojawia się więc pytanie, czy to wciąż pornografia z użyciem zwierząt. To jest kwestia do oceny - mówi ekspert.

- Ważne jest tutaj, że zakaz prezentowania tzw. "twardej" pornografii wynika z konieczności ochrony wolności seksualnej człowieka przed propagowaniem zachowań dewiacyjnych. Stąd też sam fakt zakrycia kawałka zdjęcia nie powoduje, że na pewno nie doszło do przestępstwa, skoro prezentowany obraz jednoznacznie pokazuje określoną scenę - uważa dr Wojciech Górowski. 

Dr Wojciech Górowski podkreśla, że "prokuratura na pewno powinna wszcząć postępowanie w związku z posiadaniem fotografii przez właściciela telefonu, z którego pochodziła". - Jeżeli ktoś pojawił się z tym zdjęciem na terenie Polski, to powinien być ścigany - zaznacza.

Szef MSWiA Mariusz Kamiński zapowiedział w poniedziałek, że "odpowiednie materiały będą do prokuratury sukcesywnie przekazywane po głębokiej weryfikacji wszystkich tych wątków".

Więcej o: