W poniedziałek podczas konferencji ministrów Mariusza Kamińskiego i Mariusza Błaszczaka wyświetlone zostały zdjęcia, które mają pochodzić z telefonów osób, które próbowały przekroczyć polsko-białoruską granicę. Pojawiły się tam m.in. fotografie mogące świadczyć o skłonnościach pedofilskich czy zoofilskich. Jacek Gądek zapytał wicerzecznika PiS o to, jaki był cel, aby publicznie pokazywać takie fotografie.
- To jest pytanie, czemu miała służyć wczorajsza konferencja jako całość. Mija te 30 dni od wprowadzenia stanu wyjątkowego. Jednym z elementów konferencji było zdanie sprawy z tego, jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o to, kto próbuje przedostać się z Białorusi do Polski, jak wyglądają działania służb, jak wyglądają ustalenia służb. Okazuje się, że wśród tych osób, które już zostały sprawdzone przez służby, są osoby, co do których wątpliwości są dość poważne - albo powiązania z organizacjami terrorystycznymi, albo wątpliwości innego rodzaju. Pyta pan redaktor, czemu tak drastycznie? Myślę, że gdyby nie to, że od początku tego kryzysu mamy do czynienia z atakiem na polskie służby nie tylko ze strony reżimu Łukaszenki, ale również ze strony dużej części opozycji i, mówię to z przykrością, niektórych mediów, media posługują się materiałami propagandowymi białoruskiego reżimu. Gdyby nie to wszystko, to tak dosadne udowadnianie ustaleń Straży Granicznej i służb nie byłoby konieczne - stwierdził Radosław Fogiel i dodał, że "rząd Prawa i Sprawiedliwości dba o bezpieczeństwo i suwerenność naszych granic".
Polityk PiS został również zapytany o to, co robi rząd, aby uwolnić Andrzeja Poczobuta i Andżelikę Borys, którzy od pół roku są przetrzymywani w białoruskim areszcie. - Trwają nieustające apele czy kontakty z naszej strony z partnerami z zagranicy - powiedział. - Polska jest inicjatorem sankcji nałożonych przez Unię Europejską. To Polska monitoruje i informuje naszych partnerów o sytuacji na Białorusi, to Polska upomina się o uwolnienie więźniów politycznych, w tym Poczobuta i Borys - zaznaczył.