- Początkowo wszyscy lekceważyli sprawę Turowa - słyszymy od rozmówcy z rządu. A ma ona duży kaliber.
Na początku roku Czesi złożyli przeciwko Polsce pozew do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Powód? Działalność odkrywkowej kopalni węgla brunatnego Turów, która zasila elektrownię produkującą nawet 7 proc. energii elektrycznej w kraju. Odkrywka utrudnia dostęp do wody mieszkańcom po czeskiej stronie granicy. Wiceprezeska TSUE Rosario Silva de Lapuerta najpierw nakazała wstrzymać wydobycie w Turowie (aż do dnia wydania wyroku na początku 2022 r.). Kopalnia nadal jednak działa. Sędzia zobowiązała więc Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej kary 500 tys. euro dziennie.
- Czy nas stać na płacenie kar? Tak - słyszymy. A do tego zwłaszcza w elektoracie Prawa i Sprawiedliwości jest poparcie dla utrzymywania kopani w ruchu. Z kolei na niwie politycznej premier Mateusz Morawiecki zaczął bojkotować premiera Czech Andreja Babisza.
Polski rząd dąży do podpisania porozumienia z Czechami - bezskutecznie. Mateusz Morawiecki już w maju mówił, że umowa jest na wyciągnięcie ręki. Ale porozumienia nie ma. Strona polska oskarża Czechów o celowe przeciąganie rozmów.
Do Pragi udała się właśnie polska delegacja z ofertą porozumienia i stanowiskiem, że oferta ta będzie już po wyborach nieaktualna. Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński mówił, że liczy na "konstruktywne rokowania".
Ale nieoficjalnie można usłyszeć, że o szybkie podpisanie porozumienia będzie bardzo trudno. Powód? Za dwa tygodnie w Czechach odbywają się wybory parlamentarne. W sondażach prowadzi formacja premiera Andreja Babisza, ale nie ma pewności, że utrzyma władzę.
- Babisz ma wybory. Zakładamy, że w kampanii musi się wyszaleć, ale długofalowo Czesi nie mają interesu w tym, żeby wchodzić z nami w konflikt - słyszymy w otoczeniu premiera. Jak dodaje nasz rozmówca, nie ma się co teraz spodziewać przełomu. - Po wyborach sytuacja będzie już inna. Teraz delegacja pewnie nic nie załatwi i będzie trzeba czekać do wyborów.
Po poprzednich wyborach (z 2017 r.) rząd Babisza konstytuował się aż przez pół roku. - Nasza oferta nie będzie ważna aż tak długo - słyszymy od innej osoby bliskiej negocjacjom.
Sprawa Turowa podzieliła rząd. Ministerstwo Aktywów Państwowych Jacka Sasina i Ministerstwo Klimatu Michała Kurtyki przerzucają się odpowiedzialnością.
W MAP-ie za górnictwo odpowiada wiceminister Artur Soboń, który kojarzony jest z premierem. Jak wynika z naszych rozmów, najchętniej odszedłby on ze stanowiska. Jest tam bowiem jedynym człowiekiem Morawieckiego, wśród "sasinowców". Tymczasem między premierem a wicepremierem jest ogromne napięcie, bo walczą o wpływy w spółkach Skarbu Państwa. Soboń odejść jednak nie może, bo to byłoby oddanie pola Sasinowi.