Jak informowaliśmy w poniedziałek, wiceprezeska Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Rosario Silva de Lapuerta zobowiązała Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości 500 tys. euro dziennie, począwszy od dnia doręczenia Polsce postanowienia. W ramach sporu z Czechami Polska została zobowiązana do środka tymczasowego w postaci wstrzymania działalności kopalni Turów. Polska tego nie zrobiła i teraz za każdy kolejny dzień jej działania powinniśmy płacić karę.
Do sprawy odniósł się Radosław Fogiel na antenie Polsat News. - Najważniejszą kwestią jest bezpieczeństwo energetyczne Polski. Kopalnia będzie pracować, bo nie możemy sobie pozwolić, by kilka milionów gospodarstw pozbawić prądu, a kilka tysięcy ludzi pracy - powiedział.
Jak zaznaczył wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości, "to nie jest wyrok TSUE". - To jest tzw. środek zapobiegawczy, czyli wydana jednoosobowo, uznaniowo decyzja. Decyzja zbyt daleko idąca, ponieważ tak naprawdę dzisiaj zamknięcie kopalni skutkowałoby zamknięciem elektrowni i w zasadzie nie byłoby o czym wyrokować, bo to wszystko by zniknęło. Równie dobrze TSUE mógłby się domagać strategicznego bombardowania całego terenu. Efekt byłby podobny - stwierdził.
Zapytany o to, czy Polska zamierza płacić karę, odparł, że "trwają analizy co do dalszych decyzji". Dodał, że cały czas trwają rozmowy ze stroną czeską. - Stanowisko jest jasne. Mamy wolę polubownego zakończenia sporu, do tego dążymy. Działania TSUE są próbą nacisku na Polskę w zupełnie innych sprawach, w których naszym zdaniem dochodzi do łamania traktatów. Kiedy prawo międzynarodowe przestaje obowiązywać, to prowadzi do chaosu - podkreślił.